Wybitny artysta wie, jak sprawić, byśmy bez słowa skargi przeszli z tego świata do następnego.
Eve Singer pracuje w telewizji jako reporterka kryminalna, ale nie liczcie na to, że robi świetlaną karierę. Wręcz przeciwnie, ostatnimi czasy nie idzie jej najlepiej, i kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli nie zbierze się w sobie, by stworzyć szokujący materiał, to nie sprosta oczekiwaniom widzów i szefa, co oznacza, że pożegna się z pracą. Morderca, który zbiera krwawe żniwo, ma w zwyczaju reklamować swoje makabryczne występy. Potrzebuje widowni, chce, żeby cały świat podziwiał piękno umierania. Kiedy kontaktuje się z Eve, dziennikarka początkowo cieszy się, że jako pierwsza będzie mogła przesłać relację z miejsca zbrodni. Schody pojawiają się później. Jakie? O tym już musicie przekonać się sami.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak wygląda praca reportera kryminalnego? Co musi zrobić, by utrzymać się na wizji? Na to pytanie odpowie Wam Eve, która wie, że im bardziej krwawy jest materiał, tym więcej widzów przyciągnie. Straszne, ale prawdziwe. Morderca dba o to, by się nie nudziła i dostarcza jej materiał, który będzie prawdziwą bombą. Jaki ma w tym cel? Na mnie nie patrzcie, ja tego Wam nie zdradzę.
Książka już od samego początku wciąga. Zastanawiałam się, do czego doprowadzą działania mordercy i czy Eve uda się ujść z życiem. Polubiłam ją i nie chciałam, żeby coś jej się stało. Tym bardziej, że było mi jej żal. Kobieta nie miała łatwego życia. Jej relacje z rodziną do najłatwiejszych nie należały, a i w pracy szło jej średnio. Jak ja nienawidziłam jej szefa. Życzyłam mu wszystkiego najgorszego. Uwierzcie mi, nie chcielibyście mieć z nim do czynienia. I współczułam Eve, że musi dla niego pracować. Tylko nie myślcie, że kobieta ciągle się nad sobą użalała i nie potrafiła wziąć sprawy w swoje ręce. To była mimo wszystko twarda babka.
Autorka zaspokoiła moją żądzę krwi. Morderca, z którym miałam do czynienia, był chyba najbardziej pokręcony ze wszystkich, których do tej pory spotkałam w literaturze. Z mordowania zrobił swego rodzaju sztukę i szukał poklasku. Zależało mu na widowni. Zbyt równo pod sufitem to on nie miał, ale i do głupich nie należał. Za każdym razem, gdy była o nim mowa, czułam ciarki na całym ciele. I przy okazji nie spałam po lekturze pół nocy, bo wydawało mi się, że zapuka za moment do moich drzwi.
Nie spodziewałam się, że to będzie tak dobra książka. Każdy szczegół ma tutaj znaczenie. Nawet wątki poboczne coś tutaj znaczą i nie są wepchnięte na siłę, byleby tylko zapełnić puste miejsce. Punkt dla autorki za to, że nie skupia się wyłącznie na zbrodniach, ale znalazła też miejsce, żeby poruszyć kwestie dotyczące relacji rodzinnych, pewnych chorób i tego, jak one wpływają na człowieka.
To bardzo dobry thriller, który trzyma w napięciu od początku do końca. Z zapartym tchem śledziłam kolejne wydarzenia i nie byłam pewna tego, co się stanie. Zakończenie zmiażdżyło system. Jak ja uwielbiam takie książki. Mamy tu wszystko: dopracowanych bohaterów, szaleńca, trzymającą się kupy i zaskakującą fabułę. Wielkie brawa dla autorki. Widać, że włożyła sporo pracy w napisanie tej książki. Każdy wątek jest wykorzystany od początku do końca. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć sobie i Wam więcej książek tego typu.
Belinda Bauer
Martwa jesteś piękna
Wydawnictwo Muza
Warszawa 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Muza.
Książkę mam już zapisaną na mojej liście do przeczytania!
OdpowiedzUsuń