Trudne to było, ale radość zawsze - albo prawie zawsze - przebija się, wypływa na wierzch jak kawałek drewna w wodzie, niezależnie od głębi przeżytego dramatu.
David jest malarzem, który w tej powieści opowiada nam historię swojego życia. Wspomina Sarę, swoją żonę, która niestety zmarła. Mówi także o wypadku syna, Jacobo. To wydarzenie odcisnęło się piętnem na całej rodzinie. Do jakich wniosków dojdzie będący u schyłku życia mężczyzna?
Trudne światło to niezwykle intymna opowieść przedstawiona z perspektywy doświadczonego przez życie starszego mężczyzny. Jest ona przepełniona bólem, ale także miłością. Zarówno do żony, jak i do syna. Choć ta druga nie była zbyt prosta. Zwłaszcza po tym, co spotkało Jacobo. Historia nieco klimatem przypominała mi powieść Tato Williama Whartona.
Ta książka liczy sobie nieco ponad 200 stron. Teoretycznie mogłam się z nią uporać w parę godzin, ale wolałam sobie dawkować czytanie. Wolałam robić sobie przerwy, by mieć czas na to, żeby przemyśleć słowa autora.
Kilka razy w moich oczach pojawiły się łzy. David miał wspaniałą rodzinę, żonę, którą kochał ponad wszystko, ale życie bardzo mocno go doświadczyło. Autor wykreował mężczyznę w taki sposób, że uwierzyłam w niego i polubiłam go. Trudno było mi się z nim rozstać i chętnie jeszcze kiedyś się z nim spotkam.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest książka dla każdego. Jeśli lubicie prozę Whartona, myślę, że ta powieść przypadnie Wam do gustu. Jeżeli często sięgacie po takie sentymentalne historie, możecie rozejrzeć się za Trudnym światłem. Lektura co prawda stanowi wyzwanie, ale moim zdaniem warto je podjąć. Chociażby po to, żeby poznać Davida i Sarę.
Tomas Gonzales
Trudne światło
Wydawnictwo Znak
Kraków 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)