Stary Kontynent płonie. Nie ma już Niemiec. Jest za to Niemiecka Republika Islamska. Islamscy fundamentaliści zalewają ulicę. Władza próbuje poradzić sobie z tym, co się dzieje, jednak na arenie pojawia się nowy gracz - radykalna prawica, która jak najbardziej odpowiada muzułmańskiej społeczności. Kuba i jego przyjaciele muszą wrócić do tego piekła, gdyż w ręce wroga trafił Michał. Czy uda się go odbić z rąk wroga? Kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem? Czy w pogrążonym w mroku świecie można jeszcze liczyć na czyjąś pomoc?
Mam nadzieję, że wizja autora nigdy się nie spełni. Chociaż to, co dzieje się na świecie, nie napawa optymizmem. Zwłaszcza u naszych zachodnich sąsiadów. Wróćmy jednak do książki. Co tym razem zaserwował autor?
Jak już wspomniałam, Kuba i jego przyjaciele muszą uwolnić Michała z rąk nieprzyjaciela. Wiedzą, że nie mają zbyt wiele czasu, bo każda godzina zbliża mężczyznę do śmierci. Co prawda mają pewną kartę przetargową, ale nigdy nie można być pewnym tego, czy nieprzyjaciel dotrzyma warunków negocjacji.
Sytuacja w Europie pogarsza się z każdą chwilą. Właściwie nie ma już bezpiecznego miejsca. Ostatnie ostoje upadają, jedna po drugiej. Muzułmanie wprowadzają własne porządki. I tu zatrzymajmy się na chwilę. Autorowi należą się wyrazy uznania za to, w jaki sposób przedstawił tych ludzi. Nie wszyscy pałają żądzą krwi i zabijają bez mrugnięcia okiem. Nie chcę tutaj zdradzać szczegółów, ale piję do fragmentu o tym, jak muzułmanie traktują swoich gości. Z własnego doświadczenia wiem, że właśnie to tak wygląda. Autor pokazuje, czym właściwie dla tych ludzi jest islam. I robi to w bardzo profesjonalny sposób.
Nie brakuje tu brutalnych scen. Kilka razy miałam łzy w oczach. To nie jest łatwa lektura, przeraża i sprawia, że człowiek zaczyna zastanawiać się nad tym, co stanie się z nami, jeśli ten czarny scenariusz się spełni. Jak będzie wyglądało nasze życie. Jednak nie jest to wyłącznie powieść o beznadziei i śmierci. Jest w niej też sporo nadziei.
Plus należy się za dobrze wykreowanych bohaterów. Z każdym można nawiązać nić porozumienia. Śledzić wydarzenia jego oczami. Ja chyba jeszcze bardziej polubiłam Krzyśka. Kuba bez niego zbyt daleko by nie zajechał. Podziwiam też Monikę. Powoli zbiera się po tym, co ją spotkało, i choć nie jest jej łatwo, wie, że musi iść przed siebie, bo wciąż żyją ludzie, którzy jej potrzebują.
Na koniec mała prywata. Panie Przemysławie - uwielbiam Pana za scenę w chlewie. To jednej z moich ulubionych fragmentów. Kto czytał, wie, o co chodzi :)
Premiera powieści odbędzie się już za 2 dni!
Pamiętajcie o tym, że to drugi tom cyklu "Radykalni". Jeśli nie czytaliście "Terroru", nadróbcie zaległości, bo w przeciwnym razie niewiele wyniesiecie z lektury.
Przemysław Piotrowski
Radykalni. Rebelia
Wydawnictwo Videograf
Chorzów 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Videograf.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)