Strony

piątek, 20 kwietnia 2018

Nie samą książką człowiek żyje

Kochani, 
jak pewnie zauważyliście, ostatnio było mnie tutaj niewiele. Długo zbierałam się do napisania tego wpisu, ale korzystając z moich zasięgów, chciałabym zwrócić Wam uwagę na jedną rzecz. I nie bez powodu widzicie tutaj różową wstążeczkę. 


Pod koniec lutego w mojej piersi pojawiła się zmiana. Były łzy, zastanawianie się, co tam siedzi, przerażenie. Tym bardziej, że jestem obciążona genetycznie rakiem. Zaczęło się chodzenie po lekarzach i czekanie na ostateczną diagnozę. Nie miałam głowy do niczego. Pytałam męża, czy będzie mnie kochał, jak mnie z cycków wybebeszą, bo zmiana była spora (a przynajmniej mnie się tak wydawało). Na szczęście okazało się, że to nie jest nic poważnego, ale co się strachu najadłam, to moje.

Uratowało mnie to, że regularnie się badam. Wiem, że wiele kobiet tego nie robi, bo myśli, że za młodu nie trzeba, ale szybka diagnoza może uratować nam życie. U mnie się skończyło na drobnej zmianie. Trafiłam do dobrego chirurga, który potrafił rozładować napięcie na sali operacyjnej i szyje tak, że wielu projektantów mody by się od niego mogło uczyć. Jestem po mammotomii i pozbyłam się dzikiego lokatora. Teraz wracam do siebie, bo sam zabieg zniosłam źle. Znieczulenie mi nie służyło, kilka dni miałam wyciętych z życiorysu, szwy trochę ciągną (i swędzą niemiłosiernie), siniak powoli schodzi i żołądek przestał fikać koziołki na widok jedzenia. Nadal muszę na siebie uważać, wysiłek fizyczny póki co nie wchodzi w grę, ale już niedługo będę śmigać :) Póki co muszą mi wystarczyć spacerki.

Drogie Panie, bo do Was głównie mój tekst kieruję. Wiem, że nasze badania nie są przyjemne, ale badajcie się regularnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że czekanie na wyniki jest stresujące, że człowiek prawie testament spisuje i ma najczarniejsze myśli, ale lepiej pozbyć się dzikiego lokatora zawczasu. Skoro czynszu nie płaci, to niech wraca, skąd przyszedł :)

4 komentarze:

  1. Oh!
    Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej! Od kilku pokoleń 80% umierających w mojej rodzinie umiera właśnie na raka. Nie ważne czy ma się lat 17 czy 30 rak jak się zagnieżdża w ciele to niekoniecznie patrzy na cyferkę w dowodzie.
    Życzę dużo zdrowia i trzymam kciuki aby teraz już wszystko było dobrze 😘😘
    Pozdrawiam cieplutko x

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo zdrówka życzę! Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze.... Trzymam kciuki, żeby szybko i ładnie się wszystko zagoiło...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)