Detektywi Antoinette Conway oraz Stephen Moran nie mają łatwego życia w wydziale zabójstw. Są najmłodsi, więc dostają im się do rozwiązywania najnudniejsze sprawy. Ta, którą właśnie mają się zająć, wygląda na banalną kłótnię kochanków, która wymknęła się spod kontroli. Aislinn Murray zostaje znaleziona martwa, w salonie, tuż obok stołu nakrytego do romantycznej kolacji. Antoinette nie może się oprzeć wrażeniu, że już gdzieś widziała ofiarę. Przełożeni starają się wymóc na detektywach jak najszybsze rozwiązanie sprawy. Przecież mordercę mają na widelcu, a w każdym razie na to wygląda. Do czasu. Im dłużej detektywi zajmują się sprawą, tym więcej jej tajemnic wychodzi na jaw. Kto ją zamordował?
Słyszałam wiele głosów, że jest to najsłabsza powieść autorstwa Tany French. Nie miałam więc zbyt dużych oczekiwań w stosunku do tej powieści. I muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Na początku faktycznie miałam problemy, żeby wczuć się w klimat tej historii. Trochę mi się dłużyło. Irytowały mnie naciski ze strony przełożonych detektywów, by jak najszybciej zamknąć sprawę śmierci Aislinn. Dopiero potem przepadłam na dobre i nie umiałam odłożyć książki na półkę. Musiałam dowiedzieć się tego, jaki finał będzie miała ta historia.
Moim zdaniem Tana French potrafiła zbudować napięcie i utrzymać je do końca. Nie byłam w stanie zorientować się, kto właściwie stoi za śmiercią Aislinn. I powiem szczerze, że zakończenie mnie zaskoczyło. Chwilę zajęło mi pozbieranie szczęki z podłogi. Czegoś takiego się nie spodziewałam.
Cała akcja toczy się dość powoli, więc nie liczcie raczej na nagłe zwroty akcji. Czy to w jakiś sposób ujmuje powieści? Moim zdaniem nie. Jak dla mnie to po prostu pasowało do całości. Strzelanki mi tutaj jakoś niespecjalnie pasowały. Cieszę się, że śledztwo toczyło się powoli i raz, mogłam poznać detektywów, a dwa - dowiedziałam się, kim była ofiara i dlaczego zginęła. To było dopracowane i nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. Zabójca miał motyw, autorce udało się stworzyć kilka ślepych uliczek, więc jestem usatysfakcjonowana po lekturze.
Jeśli nie przeszkadza Wam to, że śledztwo będzie toczyło się mozolnie, a miejsce akcji ograniczy się w dużej mierze do pokoju przesłuchań, myślę, że możecie sięgnąć po tę książkę. Tutaj liczą się szczegóły i każda rzecz ma znaczenie. Więc jeśli lubicie prowadzić własne śledztwa w trakcie czytania powieści ze zbrodnią w tle - dobrze trafiliście. Kiedy czytałam tę powieść, miałam wrażenie, że sama jestem detektywem i mam nadzieję, że i Wy będziecie mieli podobne odczucia.
Tana French
Ostatni intruz
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2017
Czytałam tylko jedną książkę tej autorki ale mam w planach wszystkie. Nie przeszkadza mi powolna akcja, pod warunkiem, że jest zajmująca ☺
OdpowiedzUsuńLubię takie dopracowane książki w których każdy drobiazg ma znaczenie - zdecydowanie jestem typem detektywa ;) Z przyjemnością zapisze książkę na moją listę książek do-przeczytania-nie-wiek-kiedy-chyba-na-emeryturze :D
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej Autorki, ale wszystko przede mną!
OdpowiedzUsuń