Strony

sobota, 17 lutego 2018

Mina Kaci, Assiatou "Uprowadzona przez Boko Haram"

Co prawda doskonale wiem, w jaki sposób pisze się blurby do książek, ale po raz kolejny dałam się namówić na lekturę, przeczytawszy jej opis. Czego się z niego dowiadujemy? „Spokojne życie czternastoletniej Assiatou, dla której najważniejsza jest nauka, zostaje nagłe zburzone, gdy do jej miasta wdzierają się radykalni islamiści z Boko Haram. Dotąd dziewczyna niewiele słyszała o tym, co robią w jej rodzinnym kraju, Nigerii, i jak traktują innych muzułmanów. Po ucieczce ojca, Assiatou z matką i młodszym rodzeństwem wpada w ręce napastników. Już wie, że to ona jest najbardziej zagrożona – właśnie takich młodych dziewcząt najbardziej poszukują bojownicy.  Oddzielona od rodziny, razem z czterdziestoma innymi dziewczętami poddana jest reedukacji, ale to tylko wstępny etap, po którym następuje przymusowe małżeństwo. Assiatou, jako żona mężczyzny w wieku jej ojca, przeżywa brutalne gwałty, jest indoktrynowana przez współmałżonkę, która usiłuje uczyć ją posługiwania się bronią i przygotować do przeprowadzenia samobójczego zamachu. Choć w Nigerii pohańbiona dziewczyna w zasadzie jest odtrącana przez rodzinę, Assiatou i jej trzy przyjaciółki planują ucieczkę i przeprowadzają ją z powodzeniem. W Nigrze dziewczyna odnajduje rodzinę. To jednak nie oznacza jeszcze powrotu szczęścia… Mimo troski najbliższych, Assiatou zamyka się w sobie, popada w głęboką depresję”. 



Miałam ogromne oczekiwania w stosunku do tej książki, ale jestem nią strasznie rozczarowana. Jest napisana w taki sposób, że nie wierzę, że są to słowa nastoletniej dziewczynki, która nie odebrała pełnego wykształcenia. To są zbyt literackie wypowiedzi. Liczyłam na to, że to będzie relacja dziewczynki, która przeszła przez piekło i postanowiła podzielić się z innymi swoją historią. Ku przestrodze, ale i ku pokrzepieni serc, że po takiej tragedii można jednak poukładać sobie życie. Ta historia niestety nie wywarła na mnie praktycznie żadnego wrażenia.

Nie wiem, czy jest to spowodowane niewielką objętością tej książki. Liczy sobie zaledwie 160 stron i miałam wrażenie, że kolejne wątki pędziły, byleby tylko o wszystkim opowiedzieć, a nie skupiono się właściwie na odczuciach Assiatou. Byłam przygotowana na to, że będę się zalewała łzami podczas czytania książki, a naprawdę spłynęła po mnie jak po kaczce.

Oczywiście jest mi żal tej dziewczyny. Przeszła przez piekło. Nawet nie wyobrażam sobie tego, jak bardzo poraniona jest przede wszystkim jej dusza. Ciało się zagoi, ale blizny na sercu pozostaną. Nie chcę w żadnym stopniu umniejszać jej tragedii, ale według mnie nie wybrzmiała w tej publikacji. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Może autorka nie umiała dobrze poprowadzić tej historii? Uważam, że nic by się nie stało, gdyby dodano do tej publikacji jeszcze raz tyle stron.

Chociaż książka mnie nie porwała, muszę jedno przyznać. Przed lekturą nie wiedziałam o tym, że istnieje coś takiego jak Boko Haram. Nie zdziwię się, jeśli i wy o niej nie słyszeliście. Ci terroryści zmuszają matki z niemowlętami na piersi do samobójczych zamachów. Coś takiego nie mieści mi się w głowie, ale niestety takie rzeczy mają miejsce.

Nie jest to może dzieło z górnej półki, ale jeśli interesujecie się losami kobiet takich jak Assiatou, myślę, że możecie sięgnąć po tę publikację. Mnie nie wzruszyła i pewnie szybko o niej zapomnę, ale przynajmniej dowiedziałam się czegoś na temat Boko Haram. I poznałam niezwykłą dziewczynę. Zazdroszczę jej siły ducha. Niejedna dorosła kobieta mogłaby z niej brać przykład.

Mina Kaci, Assiatou
Uprowadzona przez Boko Haram
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

1 komentarz:

  1. Jest to historia, o której później, po przeczytaniu długo nie można zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)