Czasami nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo ci na czymś zależy, dopóki się nie dowiesz, że nie możesz tego dostać.
Ewa jest kobietą, która odnosi sukces w pracy. Jest menadżerką i gdy tylko trafia się szansa na awans - kobieta bierze byka za rogi. Od kilku lat jest żoną Jacka. Ogień w ich małżeństwie zaczyna przygasać. W końcu największą miłością Ewy jest praca, w której spędza niemalże całe dnie. Jej uporządkowane życie wywraca do góry nogami pewien wypadek. Jak kobieta odnajdzie się w nowej sytuacji?
Deadline na szczęście to druga powieść autorstwa Anny Tabak. Tym razem bohaterką jest Ewa, kobieta, która poświęciła wszystko dla pracy. Nie interesują jej spotkania ze znajomymi, a i mąż z czasem zaczyna jej przeszkadzać. Od samego początku główna bohaterka niesamowicie działała mi na nerwy swoim pracoholizmem. Ja nie mówię, że miejsce kobiety jest przy garach i dzieciach, ale to była bardzo niesympatyczna persona. W każdym razie tak było do pewnego czasu. Potem przekonałam się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Nie miałam jakiś specjalnych oczekiwań w stosunku do tej książki, chciałam się po prostu na chwilę przy niej zrelaksować i udało mi się to zrobić. Anna Tabak momentami mnie bawiła, ale też zmusiła do tego, bym zastanowiła się nad tym, co przekazała mi w tej historii.
To nie jest banalna opowiastka, o której zapomina się zaraz po lekturze. To historia, która faktycznie mogła się gdzieś wydarzyć. Podejrzewam, że pewnie wielu z Was zna takiego korporacyjnego robocika jak Ewa, który dla kariery jest w stanie poświęcić wszystko. Tym razem autorka przenosi nas do korporacyjnego świata, gdzie wyścig szczurów jest czymś normalnym. Jeśli chcecie poznać korpo-life od podszewki, zapraszam do lektury. Nie musicie bać się tego, że nie zrozumiecie specjalistycznego języka. Wszystko zostało opisane w jasny sposób tak, aby nawet osoby, które nie znają specyfiki takiej pracy, mogły odnaleźć się w tym nowym i nie zawsze przyjaznym świecie.
Anna Tabak rozwija skrzydła i mam nadzieję, że uda jej się utrzymać poziom. Moim zdaniem właśnie rodzi się na naszych oczach dobra autorka kobiecych powieści. Mam pewien problem z literaturą kobiecą. Przeważnie jej autorki nie są w stanie do mnie przemówić. Na siłę próbują mnie rozbawić i tworzą przewidywalne, banalne opowieści. Z Anną Tabak jest inaczej. Jeśli wzrusza - robi to naprawdę. Podobnie jest z rozbawianiem czytelnika. Nie sili się na ocierające się o kicz przypadkowe sceny, które mają wywołać na mojej twarzy uśmiech. Siła jej historii tkwi w bohaterach, którzy są dobrze zarysowani i faktycznie mogą sobie gdzieś tam żyć.
Jeśli szukacie lekkiej powieści na leniwe wieczory z książką w dłoni, myślę, że właśnie znaleźliście coś dla siebie. Książka wciąga, czyta się ją niemal jednym tchem. Trzymam za autorkę kciuki i mam nadzieję, że niebawem zaserwuje mi kolejną dobrą powieść do czytania.
Anna Tabak
Deadline na szczęście
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
O tak, mam pare koleżanek, które w pogoni za karierą zrobią wszystko :) Tym bardziej jestem ciekawa, jak autorka opisała takich ludzi w książce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! Dolina Książek ♥
Pracoholizm to coś, co potrafi zniszczyć wszystko, więc z pewnością ta książka jest bardzo prawdziwa.
OdpowiedzUsuń