Oczywiście nie kochał jej tak, jak mówił. Zresztą z mojego doświadczenia wynika, że ludzie nigdy nie kochają tak, jak mówią. Nie potrafią. Są tylko ludźmi. Zakłamanymi, przerażonymi ludźmi.
Kiedy pewnego dnia w Bone Gap znika piękna Róża, nikogo specjalnie to nie dziwi. Takie rzeczy się tutaj zdarzały. Jedyną osobą, która wie, co naprawdę się stało, jest Finn. Chłopak wie, że dziewczyna została porwana przez niebezpiecznego mężczyznę, którego twarzy chłopak za nic nie może sobie przypomnieć. W tajemniczych opowieściach Finna, Róży i mieszkańców Bone Gap tylko jedno jest jasne – twarz, którą pokazujemy światu, nie ma się nijak do tego, kim tak naprawdę jesteśmy.
Po tę książkę sięgnęłam z ciekawości, widząc skrajnie różne opinie na jej temat. Jedni się nad nią zachwycali, inni mówili, że to jest grafomania i szkoda czasu na czytanie. Jakie jest moje zdanie? Trudno mi je jednoznacznie określić.
Początkowo kompletnie nie rozumiałam, o czym jest ta książka. Dopiero później przypomniało mi się, że ktoś pisał o motywie mitu o Hadesie i Persefonie. Kojarzycie go, prawda? Persefona próbowała zerwać narcyza i wtedy Hades porwał ją do świata umarłych. Jej matka oszalała z rozpaczy, ale w końcu dzięki interwencji Zeusa córka mogła z nią spędzać pół roku. Tak w telegraficznym skrócie mogę opowiedzieć ten mit. Autorka zapadłej dziury Bone Gap czerpie inspiracje z tej opowieści. Dodatkowo dorzuca do niej trochę magii. Moim zdaniem powieść Laury Ruby będzie jedną z tych historii, w której albo czytelnik się zakocha, albo dojdzie do wniosku, że to nie są jego klimaty.
Książka jest opisywana jako literatura młodzieżowa i powiem Wam, że gdybym była tak z dziesięć lat młodsza, bardziej przypadłaby mi do gustu. Teraz nie do końca potrafiłam wczuć się w klimat i koniec końców nawet nie jestem w stanie określić, czy właściwie mi się spodobała. Na pewno była czymś innym, niż dotychczas czytałam, ale trochę obawiam się tego, że za miesiąc nie będę o niej pamiętać.
Język, jakim posługuje się autorka, jest dość prosty, ale nie musicie obawiać się tego, że ociera się o infantylność. Nic z tych rzeczy. Jest po prostu przystosowany do nastoletnich odbiorców. Zresztą, wszystko, co tutaj się dzieje, będzie bliższe czytelnikom młodszym ode mnie. Ja już inaczej patrzę na niektóre aspekty.
Bohaterowie są młodzi, ale da się ich polubić. Moje serce podbił Finn, który nie miał łatwego życia. Było mi go strasznie żal. Matka poznała nowego faceta, który nie przepadał za dziećmi, więc wychowanie chłopca pozostawiła jego starszemu bratu, Seanowi. To wydarzenie spowodowało, że starszy z braci musiał zmienić swoje plany, by zająć się Finnem. Chłopak nie miał nikogo oprócz niego. Cała historia związana z nimi i relacjami, jakie ich łączyły, była moim zdaniem mocnym punktem w tej powieści. Co do zaginionej Róży - nie chcę się zbytnio nad nią rozwodzić, żeby za dużo nie zdradzić. Miała jednak w sobie coś, co mnie do niej przyciągało i byłam ciekawa tego, co się z nią stanie.
Trudno mi powiedzieć, komu ta książka może się spodobać. Z jednej strony porusza bardzo ważne, związane z relacjami między ludźmi tematy, ale z drugiej strony niektórym czytelnikom może przeszkadzać magia. Ja nie miałam z nią większych problemów. Tylko tak jak mówię, gdybym była z dziesięć lat młodsza, książka bardziej przypadłaby mi do gustu. Musicie sami zdecydować, czy chcecie zapoznać się z tą historią. Nie będę miała do nikogo pretensji, jeśli ktoś powie, że to była powieść nie do przeczytania. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest specyficzna. Mimo wszystko nie żałuję, że się z nią zapoznałam. To było coś innego, a zawsze warto w życiu próbować nowości.
Laura Ruby
Zapadła dziura Bone Gap
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu REBIS.
JESTEM BARDZO CIEKAWA TEJ POZYCJI. POZDRAWIAM CIEPLUTKO https://ksiazkialeksandry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOna jest naprawdę piękna, jedna z lepszych, jakie czytałam w 2017roku.
OdpowiedzUsuń