Strony

sobota, 13 stycznia 2018

Krzysztof Pyzia, Kajetan Kajetanowicz "Kajto. Jadę po swoje"

- Ile masz centymetrów...
- Zaraz, zaraz! Na pewno będziemy rozmawiać o samochodach?!
- Spokojnie, chodziło mi o wzrost...
- Trzeba było tak od razu! 172 cm.
Tymi słowami rozpoczyna się rozmowa Krzysztofa Pyzi i Kajetana Kajetanowicza. To historia o marzeniach, uporze i pasji. Samochody zaczęły odgrywać ważną rolę w życiu Kajetana Kajetanowicza dość wcześnie. Najpierw jako chłopiec został zabrany na pierwszy rajd samochodowy, potem podkradał rodzicom auto i spędzał wiele czasu w warsztacie samochodowym ojca. Jednak nic nie wskazywało na to, że chłopak będzie gwiazdą. Za młodu nie należał do grzecznych chłopców, a i za kołnierz nie wylewał. Jednak los zadecydował, że ten niesforny młodzieniec stanie się postrachem rywali na torze wyścigowym.

Od razu przyznam się, że kompletnie nie interesuję się motoryzacją. Gdyby samochód mi się rozkraczył po drodze, w panice dzwoniłabym do męża. Oczywiście przy okazji nie umiałabym dokładnie wytłumaczyć, co się stało. Wyścigi samochodowe oglądałam raz i zasnęłam. Ileż można patrzeć, jak faceci w szybkich autach jeżdżą w kółko. No litości. Dlaczego więc zdecydowałam się na lekturę tej publikacji? Jest jeden powód. Nazywa się Krzysztof Pyzia.

Nie będę ukrywać, że mam ogromną słabość do tego autora. Jak już zapowiedziałam na swoim Instagramie, to on ma ze mną przeprowadzić wywiad, kiedy będę sławna. Czyli nieprędko, ale w każdym razie jesteśmy umówieni. Krzysztof Pyzia ma talent do prowadzenia rozmowy w taki sposób, że mam wrażenie, że siedzę z nim i z jego rozmówcą, przysłuchując się temu, o czym mówią. Jego wywiady pochłania się w ciągu paru godzin jednym tchem. Nieważne, czego dotyczą. Krzysztof Pyzia wie, jak rozmawiać, żeby zainteresować czytelnika. Za jego sprawą polubiłam Kajetana Kajetanowicza, choć wcześniej nie wiedziałam o nim praktycznie nic. Kojarzyłam, że ktoś taki jest, wiedziałam, czym się zajmuje i tyle. A teraz myślę, że jest to nie tylko bardzo utalentowany kierowca rajdowy, lecz i sympatyczny człowiek.

Czy trzeba się interesować motoryzacją, żeby przeczytać tę książkę? Odpowiedziałam już na to pytanie. Owszem, publikacja zawiera w sobie sporo smaczków dla fanów motoryzacji, ale to nie jest żadna przeszkoda w lekturze. Wszystko jest podane w taki sposób, że nawet ja, totalny motoryzacyjny laik, nie miałam problemu z ogarnięciem informacji. Choć muszę przyznać, że obawiałam się tego, że książka ze względu na tematykę może nie przypaść mi do gustu, ale tak się nie stało. Nadal uważam, że wywiad z Wojciechem Pokorą był najlepszy w karierze Krzysztofa Pyzi, lecz ta publikacja również trzyma wysoki poziom.

Nie musicie obawiać się tego, że autor będzie skakał po tematach i zadawał pytania-zapchajdziury. Krzysztof Pyzia solidnie przygotował się do wywiadu. Wiedział z kim i o czym chce rozmawiać. To rozmowa, którą czyta się z przyjemnością. Nie czułam się wyalienowana w trakcie czytania, za co należą się autorowi wyrazy uznania.

Jeśli kojarzycie Kajetana Kajetanowicza i interesujecie się motoryzacją, myślę, że śmiało możecie przeczytać tę książkę. Pochłania się ją w parę godzin, ale lektura angażuje. Naprawdę dobrze się bawiłam, parę razy nawet się zaśmiałam. I przy okazji dowiedziałam się czegoś na temat rajdów samochodowych, bo tak jak mówiłam, wcześniej byłam totalnie zielona. Tylko pamiętajcie, jeśli nie siedzicie w tych tematach, nie skreślajcie tej książki. Dajcie jej szansę. To historia nie tylko o autach i pasji z nimi związanej. To przede wszystkim opowieść o człowieku, który nie bał się spełniać swoich marzeń.

Podziwiam Krzysztofa Pyzię za to, że nawiązuje ze swoimi rozmówcami więź, którą da się odczuć podczas czytania. To przypominało mi rozmowę dwóch kumpli. Będę z niecierpliwością czekała na kolejne publikacje Krzysztofa Pyzi. On wie, jak zrobić dobry wywiad. I jeszcze będę musiała stanąć na głowie, żeby zyskać sławę. Wtedy i ze mną porozmawia :)

Krzysztof Pyzia, Kajetan Kajetanowicz
Kajto. Jadę po swoje
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)