Strony

piątek, 5 stycznia 2018

George R.R. Martin "Rycerz Siedmiu Królestw"

Zdrada... to tylko słowo. Kiedy dwaj książęta walczą ze sobą o krzesło, na którym tylko jeden z nich może usiąść, zarówno wielcy lordowie, jak i prości ludzie muszą wybierać. Po bitwie zaś zwycięzców okrzykuje się wiernymi i lojalnymi ludźmi. Natomiast ci, którzy przegrali, będą od tej pory znani jako buntownicy i zdrajcy.
Gry o tron chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Każdy z nas o niej słyszał. Ja nigdy nie czytałam tego cyklu, więc moja przygoda z nim zaczyna się od Rycerza Siedmiu Królestw. Co znajdziecie w tej książce? Trzy opowiadania, których bohaterami są młody Dunk i jego jedenastoletni giermek, zwany Jajem. Chłopiec jest potomkiem rodu Targaryenów, którzy rządzą Siedmioma Królestwami. Do tronu mu daleko, więc ojciec pozwolił mu zostać giermkiem u Dunka. O tym, co działo się podczas ich podróży, dowiecie się z lektury, ja nie chcę Wam streszczać tych opowiadań.

Jak już wspomniałam, nie czytałam Gry o tron. Zbieram się do tego od kilku lat i kiepsko mi to idzie. Jednak po lekturze Rycerza Siedmiu Królestw wiem, że będę musiała nadrobić zaległości w powieściach George'a R.R. Martina. Przypadł mi do gustu język, jakim się posługuje. Poza tym udało mu się na kilka godzin przenieść mnie do innego świata.

Autor opiera się na znanych z wielu powieściach motywach. Mamy rycerza i giermka, turnieje, księcia, który udaje biednego człowieka. Jednak bawi się tą konwencją i wprowadza do powieści pewne smaczki. Rycerze, którzy ukrywają swoją tożsamość, mają swoje na sumieniu. Zresztą to, w jaki sposób niektórzy z nich dostali tytuł... Powiem tylko tyle, że cieszę się, że nie mam brata.

Akcja nie mknie tu jak szalona, stopniowo przyspiesza lub zwalnia, w zależności od tego, co właśnie się dzieje, ale na pewno nie można narzekać na nudę. Ja, jako osoba zakochana w średniowieczu, odnalazłam najwięcej przyjemności w czytaniu o turnieju, choć w pewnym momencie w moich oczach pojawiły się łzy. Zawsze z trudem przychodzi mi patrzenie na śmierć zwierzęcia. A tu niestety do takowej doszło. To była dla mnie trudna scena.

Słyszałam od znajomych, którzy czytali Grę o tron, że Martin nie jest dla niepełnoletnich czytelników, bo seksu to w jego książkach nie brakuje. Tutaj też się go trochę znajdzie, ale czy zabroniłabym nastoletniemu dziecku czytania z tego powodu powieści? Nie powiedziałabym. Sperma się wiadrami nie leje, więc nie zabrałabym synowi czy córki z ręki tej książki. 

Nie jestem w stanie porównać tych opowiadań z żadną znaną mi historią. To było dla mnie coś nowego. Mimo moich początkowych oporów, mimo wszystko polubiłam Jajo, choć z chłopaka czasem diabeł wychodził. Dunk również nie był zły. Myślę, że kiedyś się przełamię i przeczytam Grę o tron. Wcześniej broniłam się rękami i nogami, ale teraz nie mówię nie.

George R.R. Martin
Rycerz Siedmiu Królestw
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

2 komentarze:

  1. UWIELBIAM Sagę Pieśni Lodu i Ognia, to jedna z najlepszych serii które kiedykolwiek przeczytałam :) Oczywiście mam nadzieję że Martin będzie uprzejmy zakończyć tą serie jeszcze za mojego żywota. Jakimś cudem jeszcze nie czytałam "Rycerza Siedmiu królestw" mimo że czeka grzecznie na półce... Serial dopiero w przyszłym roku więc chyba umilę sobie czas oczekiwania lekturą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie będę się zabierać za cały cykl :D
      Polecam "Rycerza Siedmiu Królestw". Szybko się czyta, przyjemna lektura na wieczór :)

      Usuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)