Strony

sobota, 30 grudnia 2017

Katarzyna Marciszewska "Wiedźmy Himmlera"

- Pomysły? Morderca?
- Najprawdopodobniej ktoś bliski ofierze, kto próbuje nam wmówić, że za zabójstwem stoi jakiś seryjny zabójca. Te nacięcia, pogruchotane kości, wycięta litera i liczba...
- Jak w jakimś tanim kryminale... - podsumowała Zalewska.
Na dachu poznańskiego Okrąglaka zostaje znalezione ciało młodej pani profesor, która zajmowała się największym zbiorem dokumentów masońskich w Europie. Archiwalia przechowywane w okolicach Poznania zostały zebrane na polecenie samego Heinricha Himmlera. Sprawą zajmuje się śledczy Roger Kalita. Czy uda mu się rozwikłać tę zagadkę? 

Muszę się przyznać, że mam ogromny problem z tą książką. Czytało się ją szybko. To bardzo dobry debiut literacki, widać, że Katarzyna Marciszewska włożyła sporo pracy w stworzenie tej opowieści. Język, jakim się posługuje, jest przystępny. Początek książki czytało mi się dość opornie, nie umiałam się wgryźć w tę historię, ale na szczęście później było już z górki.

Jeśli chodzi o kreację bohaterów - Roger Kalita jest dość stereotypowym śledczym z problemami. Takich jak on znajdziemy wiele, ale dało się go polubić. Tym bardziej, że autorka poświęca mu sporo miejsca w swojej powieści i możemy przekonać się, dlaczego zachowuje się w taki, a nie w inny sposób. Drugoplanowi bohaterowie są dobrze przedstawieni, nie stanowią zapchajdziur.

W jednej z recenzji przeczytałam, że do końca nie wiadomo, kto zabił. Nie mogę się z tym zgodzić. Podczas pierwszego spotkania Kality z mordercą, wiedziałam, że to właśnie ta osoba jest odpowiedzialna za zamordowanie pani profesor. Sprawca zbrodni zdradził się szczegółem, o którym mogli jedynie śledczy i morderca. Aż dziwi mnie to, że Kalita od razu nie zorientował się, że coś tutaj jest nie tak. Zresztą samo prowadzenie dochodzenia niespecjalnie mnie przekonało. Trochę za dużo było jak dla mnie fragmentów poświęconych Kalicie i przez to akcja siadała. Czy powieść trzyma w napięciu? Nie powiedziałabym. Czyta się ją przyjemnie, ale nie czekałam z zapartym tchem na dalszy rozwój wydarzeń. 

Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Moim zdaniem to jest całkiem niezła lektura. Najwięcej satysfakcji z czytania jej będą miały osoby, które nie siedzą w kryminałach i thrillerach. Dlaczego? Bo mogą szybko zorientować się, co jest grane. To dobry debiut. Katarzyna Marciszewska ma moim zdaniem spory potencjał i życzę jej, żeby go nie zmarnowała. Ja w każdym razie chcę przeczytać jej kolejną powieść.

Katarzyna Marciszewska
Wiedźmy Himmlera
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

2 komentarze:

  1. A mi wcale nie przeszkadza, że odgadnę szybko kto jest kim. Liczy się po prostu przyjemność czytania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi jak całkiem solidny debiut w Novae Res. Również nie mam problemu z odgadnięciem kto jest kim w opowieści. Lubię ten cały proces jak postacie do tego dochodzą. Czasami nawet dobrze wiedzieć coś szybciej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)