Coraz większa część domu pozostaje niewykorzystana – do niektórych pokojów Edwina nie zaglądała już od miesięcy. Może powinna sobie zafundować wycieczkę z przewodnikiem, zobaczyłaby swój dom oczami kogoś innego, a może nadszedł czas, by go sprzedać. Już kiedyś coś podobnego przyszło jej do głowy, szybko jednak odrzuciła ten pomysł, uznała, że jest niedorzeczny i śmieszny. Ale tym razem wszystko układa się w logiczną całość – nie chce być dłużej więźniem własnej przeszłości.
Edwina Spinner, kobieta która pochowała dwóch swoich mężów, przez wiele lat mieszkała w ogromnym domu sama. Postanawia w końcu sprzedać nieruchomość, w której spędziła kilkadziesiąt lat. Do wielu pokojów Edwina już nie wchodzi, dlatego wycieczka po nich, jaką odbywa z agentem nieruchomości, wzbudza w niej wspomnienia. Co działo się w domu za czasów, gdy tętnił on życiem?
Ta książka wygląda bardzo niepozornie. Na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że to będzie tak dobra opowieść. Kiedy Edwina wspominała to, co działo się w jej domu, przeniosłam się na chwilę do innego miejsca. Miałam wrażenie, że towarzyszę tej starszej pani w wędrówce po nieruchomości, którą ta chce sprzedać. Czytanie tej książki mnie na chwilę wyciszyło. W każdym razie tak było w przypadku opowieści Edwiny. Potem cała magia prysła i nie było już tak dobrze. Nie chcę jednak mówić o tym, co się potem stało, bo nie chcę niczego spoilerować.
Moim zdaniem Edwina jest bardzo dobrze wykreowaną postacią. Poczułam do niej sympatię i chciałam z nią spędzić jak najwięcej czasu. Lubiłam jej słuchać. Szkoda tylko, że później nie było nikogo takiego jak ona. Mogę zdradzić tylko tyle, że przenosimy się do świata ludzi młodszych od niej i tutaj czegoś brakuje. Zwłaszcza to, co działo się tuż przed zakończeniem było dla mnie takie nijakie.
Mimo wszystko bardzo dobrze oceniam tę książkę. Przyjemnie się ją czytało i nie żałuję ani chwili, którą poświęciłam na lekturę. Myślę, że jeszcze lepiej odebrałabym tę opowieść, gdybym była trochę starsza. Pewnie na wiele rzeczy spojrzałabym inaczej i byłabym w stanie jeszcze lepiej wczuć się w sytuację Edwiny.
Moim zdaniem jest to powieść, która bardziej przemówi do dojrzałych czytelników. Nie wiem, czy nastoletni odbiorcy będą nią tak oczarowani, chociaż nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do sięgania po tę książkę. Miejcie jednak na uwadze to, że dzieje się tutaj niewiele, zwłaszcza w pierwszej części, i nie liczcie raczej na wbijające w fotel zwroty akcji. To bardzo refleksyjna historia.
Jenny Eclair
Przeprowadzka
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2017
Ciekawa jestem jakie na mnie wywarłaby wrażenie ta lektura... nie ma więc innego sposobu jak przeczytać samemu!
OdpowiedzUsuń