Strony

niedziela, 26 listopada 2017

Rafał Cichowski "Pył Ziemi"

W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem… bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.
Wiek XXIV. Ziemia umiera. Yggdrasil to statek, który zostaje wystrzelony w przestrzeń kosmiczną. Znajdujący się na nim ludzie mają zapewnić przetrwanie gatunku. Mija siedemset lat, Lilo i Rez, dwoje podrasowanych, nieśmiertelnych Ziemian, wraca na Ziemię. Muszą znaleźć Bibliotekę Snów, która zawiera wspomnienia ludzkości. Od powodzenia ich misji zależy ocalenie statku i jego pasażerów. Czy uda im się zdobyć to, po co przybyli?
Muszę przyznać, że bardzo trudno było mi wgryźć się w fabułę tej powieści. Początek dłużył się niemiłosiernie i nie mogłam doczekać się tego, aż w końcu coś zacznie się dziać. Obawiałam się, że porzucę lekturę powieści, ale postanowiłam dać jej szansę. Dopiero w momencie, gdy ludzie, których spotkali Lilo i Rez, zorientowali się, że ci są nieśmiertelni, poczułam, że to może być całkiem ciekawa historia.

Lilo i Rez mnie przerażali. Jak już wspomniałam, byli to podrasowani Ziemianie, ale nie powiedziałabym, że w ich zachowaniu było wiele ludzkich odruchów. Zdecydowanie nie chciałabym ich spotkać w ciemnym zaułku. W sumie w jasnym też nie. Żadne z nich nie przekonało mnie do siebie. Rez miał dla mnie zbyt rozbuchane ego. Lilo nawet nie miałam okazji poznać. Szkoda, że autor nie dopuścił jej do głosu, bo to mogłoby być ciekawe. Intrygowało mnie jej spojrzenie na całą tę sprawę, ale musiałam obejść się smakiem. Żałuję też, że nie pociągnięto wątku dotyczącego relacji między bohaterami. Potraktowano to po macoszemu. Moją uwagę przyciągnął za to Jack, który rządzi w Londynie. On został lepiej wykreowany i ma w sobie więcej życia niż Rez i Lilo razem wzięci.

Nie wszystkie wątki w powieści dobrze wybrzmiały. Weźmy na przykład wiktoriański Londyn i sprawę dotyczącą śmierci prostytutek. Wątek kończy się, zanim jeszcze na dobre się rozpocznie śledztwo. Mam też wrażenie, że niewiele wnosi do samej fabuły. Może się mylę, ale czasem wydawało mi się, że autor chciał pokazać za dużo i nie wiedział, na czym się skupić.

Na ogromny plus mogę zaliczyć wspomnianą Bibliotekę Snów. Wszystko co było z nią związane, moim zdaniem zostało dopięte na ostatni guzik i całkiem nieźle zagrało. Lilo i Rez, wyruszając w swoją podróż, nie mieli nawet pewności, że ona istnieje. Byłam ciekawa, czy uda im się ją znaleźć i co w niej znajdą.

Spodobało mi się też to, co na Ziemi odnaleźli bohaterowie. To miała być wymarła planeta, a tu niespodzianka. Są na niej ludzie, mają się całkiem nieźle i rządzą się swoimi prawami. Czegoś takiego nie spodziewali się Lilo i Rez. Mnie również to zaskoczyło. 

Pył Ziemi to nie jest powieść idealna. Trudno kibicować bohaterom, którzy są znudzeni sobą i swoim życiem. Zabrakło im pazura. Wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu ta historia. Ja miałam problem z tym, w jaki sposób opisywano telepatyczne porozumiewanie się Lilo i Reza. Jakoś mnie te nawiasy raziły, ale nie mówię, że to jakiś wielki błąd. Czasem też raził mnie nadmiar przekleństw. Bez niektórych mogłoby się obyć. Rafał Cichowski ma też specyficzne poczucie humoru. Do mnie przemówiło, lecz nie wszystkich kupi.

Rafał Cichowski
Pył Ziemi
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2017

Wpis powstał przy współpracy z portalem CzytamPierwszy.pl.

2 komentarze:

  1. Chętnie wyrobię sobie własne zdanie o tej książce, bo muszę przyznać, że zapowiada się ciekawie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taką tematykę to ja lubię i to bardzo! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)