- W West Point nikt nie wie, jak to jest żyć w mieście, na którym ciąży klątwa wiedźmy. West Point jest bezsilny w obliczu zła. Żyjemy pod szklanym kloszem i możemy się zdawać tyko na dobrego Boga... i na samych siebie. - Rozłożył szeroko ręce, jakby w tej chwili chciał być samym Jezusem. - W Black Spring sami zajmujemy się swoimi sprawami pod okiem Wszechmogącego Boga.
Witajcie w piekle. Ktokolwiek urodzi się w Black Spring, musi tam zostać aż do śmierci. Podobnie jest z ludźmi, którzy przeprowadzą się do miasteczka. To wszystko przez wiszącą nad nim klątwę. Mieszkańcy są prześladowani przez wiedźmę z Black Rock, kobietę, która żyła w siedemnastym wieku i której usta oraz oczy są zaszyte. Milcząca, krąży po ulicach miasta i kiedy chce, wchodzi do domów, które sama sobie wybiera. Nocami bez końca wystaje przy dziecięcych łóżkach. Wszyscy wiedzą, że jeśli kiedykolwiek otworzy oczy, konsekwencje mogą być straszliwe… Mieszkańcy miasta postanowili zamknąć się w swoim kręgu, by nie dopuścić do niego nikogo z zewnątrz. Taki stan rzeczy nie odpowiada nastoletnim chłopcom, którzy chcą wierzyć w to, że ich świat nie kończy się w Black Spring. Czy uda im się uciec z piekła?
Wydawnictwo Zysk i S-ka zaserwowało mi dwie bezsenne noce. Pewnie długo nie będę umiała zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Black Spring. Życie jego mieszkańców było podporządkowane klątwie. Nikt nie mógł być pewien tego, kiedy wiedźma pojawi się w jego domu i jak długo w nim zostanie. Młodzi ludzie chcą zrobić coś z tym faktem. Nie chcą ciągle żyć w zamkniętej społeczności.
Ta książka jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Thomas Olde Heuvelt w genialny sposób buduje napięcie. To nie jest horror, w którym straszy się nas latającymi flakami, ale tym, jaki wpływ na mieszkańców ma wiedźma. Ludzie żyją w ciągłym strachu, nie chcą zrobić niczego, co mogłoby rozwścieczyć wiedźmę i sprowadzić na nich nieszczęście. Autor potrafi urwać wątek w kulminacyjnym momencie, byśmy mogli sami dopowiedzieć sobie to, co się stało. Plus należy się za to, że autor pozwolił mi zajrzeć w głąb psychiki bohaterów. Widać było, jakie targają nimi sprzeczności. Bo w końcu jak można żyć normalnie, skoro jest się więźniem, który nie wie, kiedy i skąd nadejdzie niebezpieczeństwo? Wmawianie sobie, że tak musi być, to rozwiązanie dobre, ale na krótką metę.
Sama wiedźma jest tworem tajemniczym. Wzbudzała we mnie sprzeczne emocje i właściwie nie wiem, co mam o niej myśleć. Z jednej strony jej współczułam, bo znałam jej historię, ale z drugiej strony czułam do niej niechęć. Za każdym razem, gdy pojawiała się na kartach powieści, odczuwałam niepokój. Podejrzewam, że gdybym stanęła z nią twarzą w twarz, padłabym na zawał.
To nie jest najłatwiejsza lektura, ale nie uważam, żeby to była wada. Tu nic nie jest wyłożone łopatologicznie. Trzeba pomyśleć o tym, co się przeczytało. Książka wymaga od czytelnika maksymalnego skupienia i potrafi wystraszyć w najmniej oczekiwanym momencie. Sama kilka razy podskoczyłam w trakcie czytania. Tak wkręciłam się w tę historię, że w nocy czekałam na wiedźmę. Miałam wrażenie, że za moment stanie przy moim łóżku.
Black Spring na długo pozostanie w mojej pamięci. Zakończenie wbiło mnie w fotel i pozbieranie szczęki z podłogi zajmie mi trochę czasu. Jeśli lubicie horrory, myślę, że to propozycja dla Was. Akcja może i nie mknie na złamanie karku, ale autor potrafi budować napięcie i napędzić stracha. Polecam wielbicielom książek z dreszczykiem.
Premiera powieści odbędzie się już w poniedziałek.
Thomas Olde Heuvelt
HEX
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)