Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #102 Joy Fielding "Morderstwa nad Shadow Creek"

Brianne, zbuntowana córka przyszłej rozwódki, Valerie, ma wyjechać w góry z ojcem i jego nową narzeczoną. Jej matka w tym czasie ma świętować swoje urodziny w gronie przyjaciół: Melissy oraz Jamesa. Jednak los postanowił spłatać bohaterom figla. W wyniku zmiany planów ci ludzie wyjeżdżają razem w góry. Jak się pewnie domyślacie, nie wyjdzie z tego nic dobrego. Brianne wszem i wobec okazuje swoją niechęć do matki. Jennifer, kochanka jej ojca, stara się za wszelką cenę zyskać zaufanie nastolatki. Valerie zaś próbuje uporać się z żalem do swojego prawie byłego męża i zazdrością do jego nowej partnerki. To wszystko dzieje się w cieniu morderstw. Kto i dlaczego ich dokonuje?

Muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia po lekturze tej powieści. Spodziewałam się po niej czegoś innego, myślałam, że autorka nieco więcej uwagi poświęci tytułowym morderstwom. Tak się jednak nie stało. 

Początek był bardzo obiecujący i pomyślałam, że moja żądza krwi zostanie zaspokojona. Nic z tego. Odniosłam wrażenie, że całość skupia się przede wszystkim na relacjach między bohaterami. Zwłaszcza między przyszłą i prawie byłą panią Rowe. Ogólnie cała ta idea wyjazdu w góry wesołej ekipy niezbyt przypadła mi do gustu. Moim zdaniem to było jakieś kuriozum. Nie kupiły mnie też dialogi. Nie miały większego sensu.

Same morderstwa nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Złoczyńcy nie widzieli nic złego w tym, co robią, nie czułam żadnego napięcia, gdy czytałam o tym, co się dzieje. To trochę tak, jakbym czytała o prognozie pogody. Nie tego się spodziewałam. Tytuł jest dość zwodniczy. Wątek kryminalny przegrywa tutaj z wątkiem obyczajowym. I to dość sromotnie. Moim zdaniem autorka zmarnowała potencjał tej powieści.

Co do bohaterów. Sporo mówiło się o mężu Valerie, ale on sam fizycznie pojawia się tylko na moment. Jego jeszcze obecna żona niespecjalnie zapada w pamięć. Próbuje zapanować nad zbuntowaną córką, ale nie wychodzi jej to. Zwłaszcza wtedy, gdy szyki nieustannie krzyżuje jej Jennifer. Ona sama też raczej charyzmą nie grzeszy. Chyba najbarwniejsza z całej tej gromadki była Brianne. Zachowywała się jak typowa nastolatka, nie rozstawała się z telefonem i buntowała się niemalże przeciwko wszystkim. Nie to, że ją polubiłam, bo działała mi na nerwy, ale zapadała w pamięć.

Jestem rozczarowana tą książką. To nie jest thriller, a raczej powieść obyczajowa, w którą wpleciono wątki kryminalne. Jeśli lubicie tego typu literaturę, możecie sięgnąć po Morderstwa nad Shadow Creek. Może Wam przypadną do gustu.

Joy Fielding
Morderstwa nad Shadow Creek
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2016

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. To ja chyba nie będę sprawdzała, czy mi przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka