Podejrzewam, że większość z nas jako dziecko taplało się w kałużach, łapało płatki śniegu na język i kąpało się w morzu. Tym różnimy się od zamkniętej w czterech ścianach Maddie. Dziewczyna jest uczulona na cały świat, więc mieszka w sterylnym domu, a każde, nawet najkrótsze wyjście z niego, mogłoby stanowić dla niej śmiertelne zagrożenie. Maddie nie ma znajomych. Jedynym towarzystwem są mama i Carla, pielęgniarka, która się nią opiekuje. Pewnego dnia do domu obok wraz z rodziną wprowadza się Ollie. To on wnosi odrobinę światła w życie dziewczyny. Czy uda im się kiedyś stanąć twarzą w twarz?
Myślałam, że to będzie do bólu schematyczna opowieść. Ona jest śmiertelnie chora, poznaje rycerza na białym koniu i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Nie tym razem. Ponad wszystko ma nam do zaoferowania znacznie więcej, niż się tego spodziewacie.
Historię poznajemy z perspektywy zamkniętej w sterylnym domu Maddie. Dziewczyna nałogowo czyta książki i gra w scrabble. W sumie nic innego nie może robić. Alergia, która uniemożliwia jej kontakt z zewnętrznym światem, przekreśla jej szansę na normalne życie. Ta tragedia dotyka ją ze zdwojoną mocą, gdy do domu obok wprowadzają się jej rówieśnicy. Maddie wie, że nigdy nie będzie mogła się z nimi spotkać. Mimo wszystko udaje jej się nawiązać kontakt z chłopakiem. W jaki sposób? O tym już musicie przekonać się sami.
Nie spodziewałam się tego, że książka wywoła we mnie tyle emocji. Myślałam, że to będzie prosta historyjka, która szybko ulotni się z mojej pamięci. Maddie jest jedną z tych bohaterek, które pozostają w sercu na długo po odłożeniu lektury na półkę. Podobnie w moim przypadku było z jej pielęgniarką, Carlą, która zdobyła moje uznanie. Traktowała dziewczynę jak córkę i chciała, by ta miała w miarę normalne życie. Duży dystans miałam za to do matki Maddie. Rozumiałam, że martwiła się o córkę, sama zresztą na jej miejscu rwałabym włosy z głowy, gdyby moje dziecko było tak chore. Mimo wszystko miałam wrażenie, że czasem reagowała na niektóre rzeczy zbyt ostro.
W pewnym momencie autorka zaserwowała mi zwrot akcji, po którym dość długo zbierałam szczękę z podłogi. Nie spodziewałam się w żadnym przypadku tego, że historia potoczy się takim kierunku. Uważam, że to było najlepsze, co mogła nam zaserwować Nicola Yoon. Podejrzewam, że większość czytelników nie będzie się spodziewała czegoś takiego i będzie w szoku.
Książkę czyta się bardzo szybko. To historia, która nie tylko wzrusza, ale także bawi i daje nadzieję. Chociaż obawiałam się, że będę na nią już nieco za stara, dobrze bawiłam się w trakcie lektury i choć wiem, jakie jest jej zakończenie, myślę, że jeszcze kiedyś po nią sięgnę.
Nicola Yoon
Ponad wszystko
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław 2016
Całkiem podobała mi się ta powieść, chociaż główny zwrot akcji łatwo przewidziałam. Nie zmienia to jednak faktu, że miło wspominam czas spędzony przy "Ponad wszystko" :)
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Urocza, szybko czytająca się, a przy tym niegłupia książka, mnie też się podobała. :)
OdpowiedzUsuń