Strony

wtorek, 8 sierpnia 2017

Margaret Atwood "Opowieść podręcznej"

Żyjemy w świecie, w którym bezpłodność zaczyna odciskać na parach coraz większe piętno. Wiele małżeństw bezskutecznie stara się o dziecko. Dlatego ta powieść, choć po raz pierwszy wydano ją już jakiś czas temu, niebezpiecznie przypomina naszą rzeczywistość. Dlaczego?


Kiedyś Freda miała męża i córeczkę. Była szczęśliwa. Dziś jest Podręczną, która może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość. Wie, że ma coraz mniej czasu, a i Żona jej Komendanta nie jest w stosunku do niej zbyt przyjaźnie nastawiona.

Sytuacja kobiet opisana w tej powieści, jest przerażająca. Tylko nieliczne z nich mają na tyle szczęścia, że mogą wyjść za mąż. Wiele z nich jest służącymi. Te zaś, które są płodne, stały się Podręcznymi, których jedynym zadaniem jest urodzenie zdrowego dziecka parze, do jakiej została przypisana. Tak właśnie było z Fredą. Co miesiąc znosiła zbliżenia seksualne z Komendantem. Każde z nich kończyło się niepowodzeniem, a jako Podręczna, która nie urodzi dziecka, była właściwie bezwartościowa.

Powieść jest mocna. Możemy nie tylko przekonać się o tym, jak wyglądają próby zapłodnienia Podręcznych, które są dalekie od pełnych pasji zbliżeń kochających się ludzi. Widzimy także jak wygląda poród i co dzieje się z Podręczną po tym, jak urodzi już dziecko. Nie wyobrażam sobie tego, że miałabym nosić pod swoim sercem dziecko, urodzić je i oddać komuś innemu tylko dlatego, że zajmuję niższą pozycję w hierarchii społecznej. Nie wszystkie Podręczne były w stanie pogodzić się ze swoim losem. Ich rolę sprowadzono do inkubatora. Nie wolno im było czytać, nacierać skóry balsamem i spotykać się z tym, z kim chcą. Miały po prostu urodzić swojemu Komendantowi i jego Żonie dziecko.

Opowieść podręcznej nie jest jednak wulgarna. Nie pojawiły się tu opisy, które mnie obrzydzały. Czułam panującą w tamtym świecie grozę, ale działo się tak dlatego, że mogłam zajrzeć w głąb duszy osoby, którą pozbawiono wszystkiego, by zrobić z niej maszynkę do robienia dzieci. Te kobiety nie miały się komu poskarżyć. Nikt nie widział w takim postępowaniu niczego złego. Żona nie może mieć dziecka? Co to za problem? Znajdzie się ktoś, kto urodzi je za nią.

Wiem, że na podstawie tej powieści powstał serial, ale nie miałam jeszcze okazji, by go zobaczyć. Na pewno nadrobię jednak zaległości. Ta historia wywarła na mnie ogromne wrażenie. Na długo pozostanie w mojej pamięci. Uderzył mnie spokój, z jakim została opowiedziana. To jest przerażające, bo pokazuje, jak łatwo z takim okrucieństwem przejść do porządku dziennego. W końcu nic wielkiego się nie dzieje. Kobiety tylko muszą rodzić dzieci bezpłodnym parom. A że nikt nie pyta się je o zdanie, czy chcą to zrobić... Kto by się takimi pierdołami przejmował?

Margaret Atwood
Opowieść podręcznej
Wydawnictwo Wielka Litera
Warszawa 2017

2 komentarze:

  1. Przez tę recenzję bardzo zaciekawiłam się ową książką. Do tej pory myślałam, że to literatura nie dla mnie, ale chyba tkwiłam w błędzie. Zapamiętuję tytuł i w wolnej chwili na pewno zapoznam się z pozycją.
    Obserwuję i zapraszam do siebie:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na mnie też ta historia wywarła ogromne wrażenie. Widziałam też serial i był o wiele mocniejszy od książki. Mam nadzieję, że zrobią drugi sezon, na co wskazywałyby niedokończone wątki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)