Mija 65 dni od śmierci starzej siostry Juniper, Camilli. Dziewczyna próbuje się odnaleźć na nowo w świecie, który bez siostry jest zimnym i obcym miejscem. Tego dnia Juniper znajduje w torebce siostry tajemniczy list, który Camilla napisała w dniu wypadku. W liście zrywa z chłopakiem. Nie podaje jednak jego imienia. Wiemy tylko tyle, że zwraca się do niego per ty. Juniper jest tym zaskoczona. Nie wiedziała, że siostra się z kimś spotyka. Postanawia się dowiedzieć, kim był adresat i chce doręczyć mu list, by pomóc mu zamknąć pewien rozdział w jego życiu. Przy okazji Juniper gubi pewną karteczkę. To jedna z wielu fiszek, na których notuje swoje uczucia po śmierci siostry. Dziewczyna wie, że musi ją znaleźć. Zapisała na niej bowiem tajemnicę, o której nikt nie powinien się dowiedzieć. Dokąd zaprowadzą ją poszukiwania?
Nie miałam zbyt dużych oczekiwań wobec tej książki. Wiedziałam, że jej bohaterami będą nastolatki i trochę obawiałam się tego, że nie będę w stanie zrozumieć ich świata. Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły. Wciągnęłam się w tę historię i pochłonęłam ją w parę godzin.
Dość duży nacisk położono na uczucia bohaterów. Najlepiej poznajemy oczywiście tytułową Juniper, ale możemy przekonać się także o tym, jak ze śmiercią córki radzą sobie jej rodzice. Pojawiają się także drugoplanowi bohaterowie, którzy borykają się ze swoimi problemami. Żaden z dotyczących ich wątków nie został potraktowany po macoszemu. Nie pojawiają się zapchajdziury i łzawe historie, które mają nas poruszyć. Z bohaterami łatwo jest się identyfikować. Każdy z nas zna kogoś, kto był w szkole prześladowany albo miał problemy w domu. Najbliżej było mi do Brandona. Początkowo działał mi na nerwy, ale gdy zrozumiałam, co kryje się za jego zachowaniem, pokochałam go całym sercem.
Chociaż poznajemy bohaterów w obliczu próby pogodzenia się z tragedią, nie brakuje tutaj humoru. Kilka razy śmiałam się w głos, czytając tę powieść, a język sukalijski na długo pozostanie w mojej pamięci. W tej powieści nie brakuje także nadziei. Nie zawsze wszystko idzie po myśli bohaterów, ale dzięki temu ta opowieść jest prawdziwa i byłabym w stanie uwierzyć w to, że wydarzyła się naprawdę.
Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób autorka podeszła do problemu dotyczącego zmierzenia się ze śmiercią bliskiej osoby. Juniper wini się za to, że siostra zginęła w wypadku. Nie ma jednak w nikim wsparcia. Matka zamknęła się w swoim świecie, ojciec nie bardzo wie, jak ma się zachować, nauczyciele starają się nie patrzeć na nią przez pryzmat Camilli, która wcześniej chodziła do tej szkoły, a dawna przyjaciółka nie potrafi z nią rozmawiać o tym, co się stało, woli od tego uciec. Każdy z nas słyszał o podobnej historii. Juniper jednak postanawia się nie załamać i na swój sposób walczy z demonami.
Ta powieść jest przeznaczona dla nastolatków, ale uważam, że również dojrzali czytelnicy śmiało mogą po nią sięgnąć. Znów będą mieli naście lat i nie będą nudzić się w przedstawionym przez Juniper świecie. Dodam też, że mogą się przydać chusteczki. Mnie zdarzyło się płakać w trakcie lektury, zwłaszcza pod koniec. To niezwykła opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, o przyjaźni i o tym, że osoby zmarłe wcale nas nie opuszczają. Wciąż są z nami, tylko w nieco inny sposób. W jaki? Przekonajcie się sami.
Julie Israel
Indeks szczęścia Juniper Lemon
Wydawnictwo IUVI
Kraków 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu IUVI.
Mnie bardzo ta pozycja zainteresowała:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńZwykle z pewną obawą podchodzę do literatury dla młodzieży, dobrze, że ta nie powiela schematów, może i mnie by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńChciałabym ja poznać, zainteresowała mnie. ;)
OdpowiedzUsuń