Paul przed laty wydał książkę, która odniosła sukces. Na tym jego dobra passa zasadniczo się zakończyła. Nikt nie chce opublikować tego, co napisał. Mężczyzna nie ma za co żyć. Musi wyprowadzić się z mieszkania, w którym do tej pory mieszkał i przenieść się do matki. Partnerka porzuciła go, a on sam szuka sposobu, by nie umrzeć z głodu. Poznaje Alice, prawniczkę, kobietę, która jest wdową z trójką dzieci. Postanawia wyjechać z nią i jej znajomymi na wakacje do Grecji, gdzie zaczyna udawać kogoś, kim nie jest. Dokąd zaprowadzi go jego nowy życiorys?
Książka zaczyna się właściwie niewinnie i nic nie zwiastuje tego, co przyniesie finał. Poznajemy człowieka, któremu znowu w życiu coś nie wyszło. Obserwujemy, jak spotyka nową kobietę i postanawia stać się częścią jej życia za wszelką cenę, która jak się później okazuje, zdecydowanie go przerasta.
To nie jest typowy thriller, jakiego się spodziewałam, ale nie mogę powiedzieć, że czuję się rozczarowana tą lekturą. Nic z tych rzeczy. Dość szybko zorientowałam się, że to połączenie powieści obyczajowej i thrillera, więc przyzwyczaiłam się do tego, że akcja rozwija się powoli i trzeba trochę poczekać na bombę, która zwala z nóg. Autorce udało się utrzymać mnie w napięciu i pochłonęłam Skłam ze mną jednym tchem.
Główny bohater od samego początku wzbudzał we mnie niechęć. Nie byłam w stanie wykrzesać w sobie jakichkolwiek pozytywnych uczuć w stosunku do niego. Kiedy widziałam, w jaki sposób traktuje Alice, to jak stara się stać częścią jej życia, włażąc w nie z butami - czułam jak gotuje się we mnie krew. Nie mam pojęcia, co kobieta w nim widziała. Ja na jej miejscu uciekałabym w podskokach już po pierwszym spotkaniu. Alice za to zdobyła moje serce. Pokochałam ją i było mi jej żal. Nie mam tu na myśli jej beznadziejnego zakochania się w Paulu. Bardziej chodzi mi o śmierć Harry'ego, jej męża i to, że musiała sama wychowywać dzieci. Starała się być dobrą matką i kiedy widziałam, jak mówi o swoich dzieciakach, czułam rozlewające się w moim sercu ciepło. Była prawniczką, ale nie wstydziła się tego, że ma telefon z króliczym etui. To był prezent od syna i z dumą go nosiła.
Od połowy książki akcja przyspiesza. Nie byłam w stanie przewidzieć tego, co się stanie i momentami zbierałam szczękę z podłogi. Uważam, że to była całkiem niezła powieść, choć musiałam uzbroić się w cierpliwość, żeby akcja się rozkręciła.
Paul chciał być kimś, kim nie był. Przyszło mu za to zapłacić wysoką cenę. Zasłużył na to, co go spotkało. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co przeskrobał, przeczytajcie powieść Sabine Durrant. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Sabine Durrant
Skłam ze mną
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)