Strony

poniedziałek, 10 lipca 2017

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #95 Samantha King "Wybór"

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście matką/ojcem bliźniąt. Są ich urodziny. Ktoś puka do Waszych drzwi. Otwieracie i widzicie uzbrojonego człowieka, który każe Wam wybrać jedno z nich. Drugie zostanie zamordowane. Od tego dnia dzień urodzin tego, które przeżyło, będzie rocznicą śmierci zmarłego bliźniaka. Taka sytuacja przytrafiła się Madeleine, matce Annabel i Aidana. Do końca życia będzie żyła ze świadomością swojej decyzji. Ona dokonuje wyboru, pada strzał. Trzy miesiące później kobieta budzi się w szpitalu. Próbuje przypomnieć sobie to, co wydarzyło się tamtego dnia, jednak jej pamięć jest zawodna. Czy uda jej się ustalić, co jest prawdą, a co tylko wytworem wyobraźni?


To była jedna z tych powieści, przy których przepadłam na dobre. Wybór zrobił mi z mózgu papkę i czytając go, nie mogłam zorientować się, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni pogrążonej w rozpaczy matki. I w żadnym przypadku nie traktujcie tego jako zarzut. Wręcz przeciwnie, uważam, że to był świetny zabieg. 

Madeleine budzi się w szpitalu. Próbuje poukładać w głowie wydarzenia z tamtego tragicznego dnia. Nie jest to takie proste. Samantha King wykreowała genialny portret kobiety zmagającej się z amnezją. Mocno zarysowany jest także jej mąż, którego mamy okazję bardzo dobrze poznać w drugiej części powieści.

Książka utrzymuje w napięciu. Jest ono stopniowo budowane. Nie udało mi się przewidzieć zakończenia, nie myślałam, że taki będzie finał, ale nie czuję się rozczarowana. Nie spodziewałam się pewnego zwrotu akcji, po którym dość długo zbierałam szczękę z podłogi i nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie się stało. Autorka mocno mnie tym zaskoczyła. 

Z tego, co wiem, to debiut literacki autorki. Jak dla mnie bardzo udany. Skupiamy się przede wszystkim wokół Madeleine, ale sporo miejsca poświęcono jej mężowi. Trudno jest mówić o tej książce, nie zdradzając zbyt dużo z tego, co się w niej działo, lecz urzekło mnie to, w jaki sposób autorka opisała poszczególne etapy małżeństwa Madeleine i Nicka. Możemy zobaczyć, jak było na początku. Widzimy też, jak wpłynęły na nich proza życia oraz tragedia, do jakiej doszło.

Podejrzewam, że w trakcie lektury zdarzy się, że będziecie czuć się skołowani i nie będziecie mieli pojęcia, co jest prawdą, a co nie. Dla mnie w tym przypadku to nie było nic złego. Udało mi się dzięki temu wczuć w sytuację Madeleine, która była totalnie skołowana. Akcja powieści toczy się właściwie na kilku torach, ale ja nie miałam większego problemu z tym, by wczuć się w klimat. Wręcz przeciwnie. Z napięciem wyczekiwałam tego, co się wydarzy. Nie przypominam sobie powieści podobnej do tej.

Trudno mi powiedzieć, czy książka przypadnie Wam do gustu. Jest specyficzna, ale zasługuje na uwagę. Myślę, że jeśli lubicie czytać powieści psychologiczne, powinniście sięgnąć po tę książkę. Samantha King wykonała kawał dobrej roboty i mam nadzieję, że uda Wam się choć w najmniejszym stopniu wczuć się w sytuację Madeleine. Będę czekać z niecierpliwością na kolejne powieści autorki. Ma potencjał i liczę na to, że go nie zmarnuje.

Samantha King
Wybór
Wydawnictwo HarperCollins
Warszawa 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

1 komentarz:

  1. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiej sytuacji😕 Książka mnie zaciekawiła i pewnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)