Strony

wtorek, 18 lipca 2017

Kate Andersen Brower "Pierwsze damy Ameryki. Prawdziwe historie żon prezydentów"

Jakiś czas temu recenzowałam Rezydencję autorstwa Kate Andersen Brower. Jeśli nie czytaliście mojej opinii, możecie ją znaleźć tutaj. Po Pierwsze damy Ameryki sięgnęłam z ciekawości. Chciałam się przekonać, co autorka będzie miała mi do powiedzenia na temat żon prezydentów Stanów Zjednoczonych.

Jedyną pierwszą damą, która interesowała się polityką, była Hilary Clinton. Już podczas urzędowania swojego męża postanowiła dostać się do senatu. Jej plany pokrzyżował skandal seksualny z udziałem Billa Clintona. Pozostałe pierwsze damy skupiały się na pozapolitycznej działalności. Za sprawą autorki możemy je poznać. Dowiedzieć się, jakie sekrety skrywały, jakimi były matkami i żonami. 


Nie ma sensu, żebym streszczała Wam biografie poszczególnych pierwszych dam. Zawsze najwięcej sympatii będę żywiła do Michelle Obamy. Ona wydawała mi się najbardziej sympatyczną żoną prezydenta. Urzekło mnie to, jak walczyła o normalnie dzieciństwo dla swoich córek. Mogłam też przekonać się, jak bardzo temperamentna była Hilary Clinton. W sumie trudno jej się dziwić. Pewnie podobnie zareagowałabym na wieść o tym, że mąż ma na sumieniu takie rzeczy jak Bill.

Mam wrażenie, że ta książka jest słabsza od Rezydencji. Niektóre fragmenty były żywcem wyciągnięte z poprzedniej publikacji. Jak chociażby ten dotyczący reakcji Jackie Kennedy po śmierci jej męża, gdy ta pyta służących, czy uważają, że dobrze wychowała swoje dzieci. Takie zagranie niezbyt przypadło mi do gustu. Autorka powinna pokazać coś nowego, a nie przytaczać jeszcze raz to, co już napisała. Może gdybym tę książkę przeczytała wcześniej, inaczej bym na nią spojrzała. W sumie muszę powiedzieć, że Rezydencja pokazała mi więcej kulis życia w Białym Domu niż Pierwsze damy Ameryki.

Po lekturze tej książki mam bardzo mieszane uczucia. Znałam już jedną publikację autorki i miałam dość duże oczekiwania wobec Pierwszych dam Ameryki. Niestety, musiałam obejść się smakiem. Jestem pod tym względem rozczarowana.

Niektórym czytelnikom może przeszkadzać to, że biografie pierwszych dam nie są przedstawione po kolei. Sama momentami miałam problem, żeby się odnaleźć w tej publikacji, ale na szczęście szybko udało mi się wczuć w jej klimat.

Jeżeli czytaliście wcześniej Rezydencję, radziłabym raczej wstrzymać się z lekturą Pierwszych dam Ameryki. Obawiam się, że możecie nie dowiedzieć się niczego ciekawego. Jeśli zaś nie czytaliście poprzedniej publikacji, myślę, że lepiej zacząć przygodę z Białym Domem od Pierwszych dam Ameryki, a następnie przejść do Rezydencji. To będzie zdecydowanie lepsze rozwiązanie.

Kate Andersen Brower
Pierwsze damy Ameryki. Prawdziwe historie żon prezydentów
Wydawnictwo Znak
Kraków 2017

1 komentarz:

  1. W takim razie chyba lepiej zdecydować się na Rezydencje...:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)