Kalina Milewska jest pisarką, która pracuje nad kolejną powieścią. Aktualnie przeżywa kryzys twórczy, tym bardziej, że jej ostatnia książka zebrała dość niepochlebne opinie. Przypomina jej o tym redaktor, z którym pracuje, Maciej Tarski. Mężczyzna lubi swoją pracę. Pewnego dnia odbiera maila z fragmentem powieści. W trakcie lektury orientuje się, że ta historia jest bardzo znajoma. Nadawca nie podpisuje się, więc redaktor nie ma pojęcia, kto wysłał mu tę wiadomość. Podejrzewa, że może kryć się za tym Kalina. Szybko jednak orientuje się, że się myli. Kalina i Maciej zaczynają obawiać się o swoje życie. Kto ich nęka i jaki ma w tym cel? Ich podejrzenia padają na wszystkich członków rodziny. W końcu kto, jeśli nie oni wiedzą na ich temat najwięcej?
Akcja tej powieści toczy się dwutorowo. Jednocześnie poznajemy historie Kaliny i Macieja. Oboje są ludźmi, którzy skrywają w sobie tajemnice. Odkrywamy je powoli, autorka stara się utrzymać nas w niepewności. Podsuwa też fałszywe tropy i kiedy mamy wrażenie, że już wszystko wiemy, okazuje się, że jesteśmy w błędzie.
Jeśli chodzi o bohaterów, bliższa mojemu sercu była mimo wszystko Kalina. Wiem jak to jest, kiedy nie ma się weny, a goni czas i jeszcze ktoś ciągle wydzwania, pytając jak idzie praca. Maciej początkowo bardzo mnie irytował, miałam ochotę zdzielić go w łeb na opamiętanie, ale później przekonałam się do niego. Moim zdaniem był bardzo dobrze wykreowany jako redaktor. Prawdziwy i wiarygodny. Zresztą wszyscy bohaterowie zostali dopracowani i nie mogę się do nich doczepić.
Niezwykle zaintrygował mnie wątek dotyczący przesłanej Maciejowi powieści, a właściwie dosyłanych systematycznie fragmentów. Nawet nie wiecie, ile razy zmieniałam zdanie co do tego, kto stoi za całym tym zamieszaniem. Kiedy już wydawało mi się, że wiem, kto wysyła te historie, okazywało się, że jestem w błędzie. Koniec końców nie udało mi się poprawnie obstawić winowajcy i byłam w szoku, że akurat ta osoba to zrobiła. W życiu bym na to nie wpadła. Ta osoba nie była ani przez chwilę w kręgu podejrzanych.
Osoby, które nie wiedzą, w jaki sposób wygląda praca w wydawnictwie, będą mogły zajrzeć za kulisy tego interesu. Został przedstawiony bardzo realistycznie i podejrzewam, że Agata Kołakowska mogła mieć takiego swojego Macieja Tarskiego, który przypominał jej o zbliżającym się terminie oddania powieści do druku.
Jeśli pamięć mnie nie myli, to moje drugie spotkanie z autorką i jestem nim zachwycona. Bohaterowie są niejednoznaczni. Okazuje się, że wcale nie są tacy, jak nam się wydaje i właściwie poznajemy ich dopiero pod koniec powieści. Wtedy mamy ich pełny obraz i możemy wyrobić sobie zdanie na ich temat. Sam pomysł na fabułę mi zaimponował. Nie spodziewałam się takiej niespodzianki na końcu. Autorka w pełni wykorzystała potencjał swojej powieści. Tu nie ma przypadkowych elementów. Wszystko ma jakieś znaczenie. Historia wciągnęła mnie już od pierwszej strony i pochłonęłam ją w jeden wieczór. Jestem bardzo ciekawa tego, co jeszcze zaserwuje mi Agata Kołakowska.
Jeżeli szukacie lekkiej, ale jednocześnie trzymającej w napięciu powieści, myślę, że to może być propozycja dla Was. Ja się na niej nie zawiodłam, dobrze bawiłam się w trakcie lektury i chętnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Agata Kołakowska
Kolejny rozdział
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2017
Nie miałam jeszcze możliwości przeczytania żadnej z powieści tej autorki jednak widzę, że warto by to zmienić. Może za sprawą Kolejnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, ja miło spędziłam z nią czas ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś nie lubiłam, gdy akcja toczyła się dwutorowo, ale chyba już do tego dorosłam, bo teraz coraz częściej sięgam po takie powieści :)
OdpowiedzUsuń