Strony

środa, 31 maja 2017

Dagmara Andryka pod ostrzałem

Kochani, jakiś czas temu poprosiłam Was o pomoc w przygotowaniu nowego cyklu. Dziękuję, mogłam na Was liczyć i że zgodziliście się zadać Dagmarze Andryce kilka pytań. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będę mogła na Was liczyć i chętnie będziecie rozmawiać z kolejnymi autorami. Przed nami pierwsza odsłona cyklu Pod ostrzałem


Dagmara Andryka - z wykształcenia filozof. Autorka opowiadań, zdobywczyni wyróżnienia na Międzynarodowym Festiwalu Opowiadania w 2009 r. Absolwentka studiów podyplomowych w Instytucie Literatury Polskiej, na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Miłośniczka Szwecji i języka szwedzkiego. Kocha kino, szczególnie twórczość Ingmara Bergmana. 

Przekonajcie się, w jaki sposób Dagmara Andryka odpowiedziała na nasze pytania.


Fot. prywatne archiwum Dagmary Andryki
Jędrek


Czy to, że detektyw jest kobietą było dla Pani wyzwaniem czy raczej ułatwieniem w pracy twórczej?


W moich książkach występują bohaterowie obydwu płci i nad wszystkimi pracuję podobnie. To że główna bohaterka jest kobietą, sprawia że jest mi łatwiej, jednak z drugiej strony Marta Witecka ma chyba nieco trudniej w prowadzeniu śledztwa. Jednak lubię Martę i wierzę, że sobie poradzi :)

Czy elementy paranormalne w Pani twórczości ułatwiają zaszycie w treści utworu jej przemyśleń filozoficznych i czy tylko dlatego zostały wprowadzone?
Jest dokładnie tak jak Pan pisze, w ten sposób łatwiej mi zadać pytania nieoczywiste… a przy okazji wprowadzić dodatkowy znak zapytania w fabule. Mam nadzieję, że dla czytelnika to także jest pewien bonus.

Czy nie zrezygnuje Pani z pomysłu aby Marta Witecka po każdej sprawie pisała książkę? Może jest to element zbyt wymagający? Nużący czytelnika? A może odwrotnie? Inspirujący czy umożliwiający głębszą prezentację owych przemyśleń filozoficznych?
Marta Witecka jest dziennikarką. Dodatkowo Marta przez wiele lat starała się osiągnąć sukces na rynku literackim. Wreszcie jej się to udało i nie chciałabym zbyt szybko pozbawiać jej smaku zwycięstwa. I tak, ponownie Pan zgadł - nie chcę przesadzać z filozofią, bowiem kryminał to gatunek nieco lżejszy, ale lubię przemycać to i owo. Cieszę się, że Pan to wyłapał.

Ula J.
Pani Dagmaro - proszę powiedzieć, czy przystępując do pisania drugiej powieści nie kusiło Pani, by tym razem powołać się w jej fabule również na i wydarzenia o charakterze wybitnie nadprzyrodzonym:)?
Kusiło mnie, ale ponieważ kryminał jako gatunek rządzi się swoimi prawami, musiałam skręcić w uliczkę realistyczną… Chociaż, rzecz jasna i tym razem przemyciłam kilka „nieoczywistości”.

Jaki autor jest Pani literackim mistrzem, jeśli chodzi o gatunek thrillera i kryminału:)?
Mam dwóch, to Stieg Larsson i Stephen King.

Czy bohaterowie Pani książek są dla Pani tylko postaciami, czy też kimś na wzór bardzo dobrych, starych i bliskich przyjaciół:)?
Zanim zacznę pisać, przez wiele długich tygodni konstruuję fabułę i stwarzam bohaterów. Zwykle ich charakterystyki są pełniejsze, niż potem przedstawiam to w książkach. Taki proces konstrukcji trwa dość długo, dlatego trudno byłoby mi się nie zżyć z bohaterami moich książek. I oczywiście, jak to bywa w życiu, jednych lubię mniej, innych bardziej. Jedni towarzyszą mi na co dzień, o innych szybciej zapominam. Ale tak – stworzone przeze mnie postacie już zawsze ze mną będą.

KaSta
Czy przy tworzeniu postaci inspiruje się Pani kimś z najbliższego otoczenia i, jeśli tak, z jakimi reakcjami się Pani spotyka?
Staram się tego nie robić, a jeśli już to zwykle uprzedzam o tym i muszę otrzymać zgodę, by pewne fakty z ich życia i otoczenia wykorzystać w książce. Hm… może czasem, nieświadomie coś się pojawi, ale to nigdy nie jest jedna postać, a raczej kompilacja cech i zachowań różnych osób.

Czy zdarza się Pani "podsłuchać" gdzieś ciekawy dialog, spisać i wpleść w powieść?
Tak! I to nawet dość często. Dlatego uwielbiam wsłuchiwać się w ludzi.

Czy przy pisaniu, kieruje się Pani zasadą, że pierwszy pomysł jest zawsze najlepszy?
Kryminał ma zbyt skomplikowaną strukturę, żeby móc tak iść na żywioł. Fabuła musi być w nim bardzo spójna i logiczna, dlatego wymaga bardzo wielu zabiegów i szczególnego dopasowania. To wielopoziomowa układanka. Jedyne co w mojej pracy nad książką jest niezmienne, to pierwsza idea, swoisty katalizator historii.

Honorata S.
Tytuł powieści, nasuwa podświadomie piosenkę zespołu Pudelsi pt; "Wolność słowa". To tylko skojarzenie, czy akurat przewrotny tytuł, który zaciekawia i zaskakuje w swej fabule?
Nie, w tytule mojej książki nie ma intencjonalnego nawiązania do piosenki Pudelsów. „Trąf, trąf misia bela” to wyliczanka, którą znam z dzieciństwa, bohaterzy tej książki to moi rówieśnicy, dlatego wydało mi się, naturalnym by ją tu przywołać.

Anna B.
Książka "Tysiąc" była Pani debiutem, czy to była rzeczywiście pierwsza Pani książka? Czy pisze Pani "do szuflady"? 
„Tysiąc” tak naprawdę pisałam właśnie do szuflady :). I to pisałam go przez długie lata. Ta książka zawiera ideę odwróconego świata, systemu wartości na opak. Ten pomysł chodził za mną od wczesnej młodości. „Tysiąc” zdecydowałam się opublikować jednak dopiero gdy zrozumiałam, że wizja z książki dojrzała wraz ze mną i że czas bym się nią podzieliła. Prawdę mówiąc nie miałam pojęcia jak rynek zareaguje na taką propozycję wydawniczą. 

Inspiruje się, nawet kocha Pani Szwecją, czy myślenie o tym państwie pomaga Pani w procesie twórczym? 
Szwecja to moje miejsce na ziemi, to fakt, ale nie jest to moje lustro, jeśli chodzi o twórczość. Skupiam się na polskiej rzeczywistości. Mimo fascynacji Skandynawią, to jednak nasz kraj, mentalność i mechanizmy działające na polskie społeczeństwo są dla mnie wciąż najważniejszą inspiracją.

Czy zdarza się Pani siąść z kawałkiem kartki w restauracji i poszukać inspiracji w codziennym życiu? 
Zdarza mi się, choć przyznam niezbyt często. Ale może za kilka lat, właśnie tam będę szukała inspiracji? Kto wie. Przyznam, że bardzo podoba mi się ten pomysł.

Edyta W.
Ulubiona książka z dzieciństwa?
Obowiązkowo „Dzieci z Bullerbyn” i wszystkie części Muminków. To światy, w których niemożliwe jest możliwe a codzienność jest jak wieczne wakacje.

Czego się boi?
To trudne pytanie. Boję się choroby, utraty najbliższych… i agresji. Szeroko pojętej.

Najlepszy film thriller wg D.Andryki to?
Nie umiem wskazać jednoznacznie takiego filmu, ale ostatnio zafascynował mnie serial „StrangerThings”. Chętnie wrzucę go do tej kategorii J.

Barbara S.
Jaka książka wywarła na Pani największe wrażenie i sprawiła, że postanowiła Pani pisać?
Piszę właściwie od dziecka i nie pamiętam jednej książki, która wyzwoliłaby we mnie takie emocje. Noszę w sobie kilka historii, którymi chciałabym się z podzielić z czytelnikami. Choć to zabrzmi banalnie, to chyba życie jest najbardziej inspirujące.

Co poleciłaby Pani fanom kryminałów, którzy dopiero zaczynają swoją historię z pisaniem?
Koniecznie „Millenium” (cała trylogia S. Larssona) oraz książki duetu: Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt, czyli seria z Sebastianem Bergmanem w roli głównej.

Skąd czerpała Pani pomysły na główną bohaterkę?
Marta Witecka jest bohaterką w 100% fikcyjną. Ma trochę cech/ przeżyć/ doświadczeń z realnego życia kilku osób, ale nie ma swojego pełnego pierwowzoru. Z każdym tomem cyklu, inspiruje mnie coraz bardziej, i myślę że jeszcze Państwa zaskoczymy.

Małgorzata S.
W jaką postać literacką chciałaby się Pani wcielić i skąd ten wybór? 
Chciałabym przez chwilę być jak Lisbeth Salander.
Po pierwsze, jest cyber-mózgiem (zazdroszczę jej tego), żyje w Szwecji, a ponadto ma naprawdę niesamowite sprawy do rozwiązania. Choć bywa w ogromnym zagrożeniu, to zawsze wychodzi z opresji. Bezkompromisowa, wierna swoim ideałom, żyjąca na krawędzi. Tak, chciałabym przez kilka dni być jak Lisbeth Salander. Ale tylko przez kilka dni :)

Jakie jest Pani największe marzenie literackie? 
Chciałabym żyć z pisania, móc skupić się tylko na nim. Daję sobie trochę czasu na spełnienie tego marzenia, ale wierzę, że cierpliwość, nauka i ciężka praca, sprawią, że będzie to możliwe.

Skąd czerepie Pani inspiracje na powstanie nowych powieści i czy planuje Pani wydanie kolejnej książki?
Inspiracje czerpię właściwie zewsząd. Przeczytany artykuł, jedno zdanie w książce, albo opowieści znajomych… wszystko może być katalizatorem. Jeśli chodzi o kolejną książkę, to w tej chwili pracuję nad trzecim tomem z cyklu Marta Witecka. Chcemy, razem z bohaterką, utrzymać klimat i nastrój poprzednich części. Aby nie spoilerować, powiem tylko tyle, że znowu nic nie będzie takie jak nam się wydaje.

Oraz pytanie ode mnie :)
Pani Dagmaro, czy wśród bohaterów Pani powieści jest postać, do której ma Pani słabość?
Tak, to postać Bola Markuszewskiego (emerytowany milicjant z Mille), który pomaga Marcie Witeckiej w prowadzeniu jej dziennikarskich śledztw. To jej mentor, przyjaciel, silny, ale i bardzo zagubiony mężczyzna. Dopinguję mu, by przetrwał w swoich postanowieniach.

Kochani, bardzo dziękuję za Wasze zaangażowanie. Najnowsza powieść Dagmary Andryki z autografem trafi w ręce Małgorzaty. Gratuluję :)

4 komentarze:

  1. Jejku, super to wyszło. Gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale gdyby nie Wasza pomoc, nie byłoby tego cyklu :) mam nadzieję, że dalej będę mogła na Was liczyć :)

      Usuń
  2. Pomysł na ten cykl to strzał w 10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej jak fajnie 😊😊 i w dodatku Pani Dagmara uwielbia Stiega Larssona równie bardzo jak ja😀😀😀

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)