Strony

niedziela, 23 kwietnia 2017

Nina Majewska-Brown "Grzech"

Ninę Majewską-Brown pokochałam za jej Wakacje. Ta książka pochłonęła mnie bez reszty i chciałam przekonać się, co ma mi do zaprezentowania w Grzechu.

Każdy człowiek ma jakieś tajemnice. Mniej lub bardziej mroczne. Podobnie było z Olą. Kobieta robi wszystko, by utrzymać siebie i swoją dorastającą córkę. Na męża, który ją zdradził i spłodził córkę z Klaudią, nie może liczyć. Chociaż mieszka dwie klatki obok, nie interesuje się nastoletnią Moniką. Dziewczyna sprawia ogromne problemy wychowawcze. Buntuje się przeciwko matce i nie robi sobie nic z tego, co ta do niej mówi. Ola postanawia wyjechać na wakacje do niewielkiej wsi. Nie ma pojęcia o tym, że wyjeżdżając, sprowadzi na siebie i na swoją córkę niebezpieczeństwo. Na domiar złego zamordowano tam starszą kobietę. Każdy z mieszkańców jest podejrzany. Kto zabił? Jakie tajemnice z przeszłości skrywa Ola?


Miałam bardzo duże oczekiwania wobec tej powieści. Nie sugerowałam się zbytnio polecajkami na okładce. Po prostu pamiętałam nasze pierwsze spotkanie. Byłam ciekawa, co autorka pokaże mi w powieści ze zbrodnią w tle. Wiele osób zachwyca się tą powieścią. Czy ja podzielam ich opinie? Nie powiedziałabym.

Piszę to z bólem serca, ale Grzech to dość przeciętna powieść. Irytowało mnie to, w jaki sposób zostali przedstawieni ludzie z tej niewielkiej miejscowości. Sama z takiej pochodzę i jakoś nie zauważyłam, żeby ktoś stamtąd się tak zachowywał. Do bohaterów też nie zapałałam specjalną sympatią. Nie wzbudzali we mnie praktycznie żadnych uczuć. Ola jedynie szalenie mnie irytowała. Kompletnie nie nadążałam za jej tokiem rozumowania.

Powieść jest reklamowana jako kryminał. Nic z tych rzeczy. Wątek kryminalny został potraktowany bardzo po macoszemu, a szkoda, bo zapowiadał się ciekawie. Martwa starsza kobieta, wielu podejrzanych... To coś, co lubię w książkach najbardziej. Byłam żądna krwi. Historia z przeszłości Oli niespecjalnie mnie zainteresowała. W sumie domyśliłam się, o co chodzi i miałam rację. To mnie nieco rozczarowałam. Myślałam, że autorka mnie zaskoczy. Niestety, nic takiego się nie stało. Akcja była dla mnie dość przewidywalna. Od początku lektura stawiała mi opór. Spodziewałam się czegoś lepszego i jestem rozczarowana. Nie na to czekałam. Nawet zakończenie nie ścięło mnie z nóg.

Okładka robi wrażenie. Jest tajemnicza i wzbudziła mój niepokój. Jeszcze ten dopisek o tajemnicy, która staje się przedsionkiem piekła. Jej projektant stanął na wysokości zadania. Szkoda tylko, że treść już nie była taka. To powieść obyczajowa ze znajdującym się w tle wątkiem kryminalnym. Nie powinna być reklamowana jako kryminał. Tylko wprowadza się w ten sposób czytelników w błąd.

Nie powiem, że macie uciekać z krzykiem na widok tej książki, ale jeśli liczyliście, że będzie to dobry kryminał - muszę Was rozczarować. Nie ma tu ani nagłych zwrotów akcji ani zapierających dech w piersiach pościgów za mordercą. Są za to martwe koty i zamordowana kobieta. Sama nie wiem, co mam myśleć o Grzechu. Mam bardzo mieszane uczucia po lekturze. Nie tego się po niej spodziewałam, o czym zresztą już pisałam. Niepotrzebnie napaliłam się, że będzie to kryminał. Dam autorce kolejną szansę i chętnie sięgnę po jej kolejną książkę. Mam tylko nadzieję, że Nina Majewska-Brown pozostanie przy powieściach obyczajowych. Te wychodzą jej bardzo dobrze. Kryminały może lepiej zostawić innym autorom.

Nina Majewska-Brown
Grzech
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Rebis.

1 komentarz:

  1. Widziałam książkę w zapowiedziach i nastawiałam się na dobry kryminał, szkoda, że tak nie jest w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)