Strony

środa, 5 kwietnia 2017

Krzysztof A. Zajas "Oszpicyn"

Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale moim zdaniem dzieci są najstraszniejszym elementem każdego horroru, w którym się pojawiają. Podobnie było w przypadku tej książki, ale po kolei.

Oszpicyn – tak swoje miasto nazywali oświęcimscy Żydzi. Dzieją się tu rzeczy niepokojące. Ludzie zaczynają ginąć w makabrycznych okolicznościach, dzieci zamieniają się w morderców, szczury atakują mieszkańców, a wszyscy zajadle próbują odnaleźć pewien zakopany skarb. Coś opętało to miasteczko – coś, co dotąd było głęboko uśpione. Nawet dziennikarz, który prowadzi własne śledztwo nie docieknie prawdy… On jako pierwszy musi się z tym zmierzyć: demony przeszłości potrafią ożyć w każdej chwili. I stanowić realne zagrożenie.


Akcja powieści rozwija się dość wolno. Na początku miałam z tym dość duży problem. Wolę jednak, gdy dzieje się sporo. Na szczęście szybko wciągnęłam się w akcję.

Ta historia jest pełna niedopowiedzeń. Nie do końca wiadomo, czego można się właściwie po niej spodziewać. Zachodziłam w głowę, zastanawiając się, co stało się z dziećmi. Uwierzcie mi, żadnego z nich nie chcielibyście poznać. Najbardziej przeraziła mnie scena z żyłką wędkarską. Ci, którzy czytali książkę, będą wiedzieli, o co mi chodzi.

Wiedzieliście, że Żydzi mówili na Oświęcim Oszpicyn? Ja nie miałam o tym pojęcia. Dowiedziałam się o tym przy okazji lektury. Dlaczego o tym wspominam? W tej książce unika się konsekwentnie wymieniania nazwy Oświęcim. Chociaż minęło już wiele lat od zakończenia II wojny światowej, ludzie nie chcą przyznawać się do tego, że są z Oświęcimia. Nie używa się tu również słowa "obóz". Jest muzeum. 

II wojna światowa również odcisnęła piętno na tej powieści. Nie chcę zdradzić zbyt dużo szczegółów. Powiem tylko tyle, że to nie przypadek, że konkretne dzieci zaczęły się dziwnie zachowywać. Ziemia przesiąknięta krwią i śmiercią zaczyna w końcu domagać się sprawiedliwości. Co z tego wyniknie? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, musicie sięgnąć po książkę. Ze mnie tego nie wyciągniecie.

Jeśli interesują Was książki z historią w tle, zastanówcie się, czy nie chcielibyście przeczytać przedstawionej przeze mnie pozycji. Może akurat przypadnie Wam do gustu.

Krzysztof A. Zajas
Oszpicyn
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2017

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Marginesy.

2 komentarze:

  1. Nie słyszałam nigdy, żeby ktoś używał tej nazwy. Z jednej strony chciałabym przeczytać tę książkę, z drugiej trochę się jej boję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również nie miałam pojęcia o tej nazwie... książka mnie zdecydowanie interesuje.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)