Joanna odniosła sukces w życiu zawodowym. Jeśli chodzi o życie prywatne... tu już nie jest tak kolorowo. Kobieta rozwiodła się z mężem i zmaga się z nałogiem - jest uzależniona od jedzenia. Objada się kiedy tylko może. Słodycze są dla niej lekiem na całe zło. W końcu jednak Joanna postanawia zmienić swoje życie. Zrządzenie losu sprawia, że poznaje Wiktora, lekarza bariatrę, który ukrywa przed światem swoje preferencje - uwielbia otyłe kobiety i należy do grona feedersów zajmujących się dokarmianiem pań. Kobieta dla ludzi takich jak on jest tylko rzeczą - nośnikiem fetyszu, przyjemnym magazynem tłuszczu, który ich podnieca. Swoje ofiary uzależniają od siebie i robią z nich kaleki tylko po to, by zaspokoić swoje chore żądze. Czy Joannie uda się pokonać nałóg?
Nie czytałam dotąd książki o feedersach. Słyszałam o nich parę lat temu, oglądając program Martyny Wojciechowskiej. Nie rozumiem, jak można komuś robić krzywdę tylko po to, by zaspokoić swoje chore fantazje. Feedersi robią z kobiet kaleki. Wypasają je, by stały się bezwładnymi zwałami tłuszczu, które nie robią nic innego, tylko pochłaniają niezliczone ilości jedzenia.
Debiut literacki Julity Strzebeckiej szokuje. Jest mocny i daje do myślenia. Szokuje i sprawia, że po lekturze nie można spokojnie spać. Najgorsze jest to, że takie rzeczy faktycznie mają miejsce. Otyłość to choroba, z którą powinno się walczyć, a nie ją dodatkowo pogłębiać. To jest chore. Jak można czerpać przyjemność z powolnego zabijania drugiego człowieka?
Joanna została bardzo dobrze wykreowana. To typowa bizneswoman, która nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa. Zaszła bardzo wysoko i nie jest zbyt lubiana przez współpracowników. Większość nią gardzi i śmieje się z niej za jej plecami. Na początku miałam problem z tym, by ją polubić. Co prawda nie podbiła mojego serca, ale w pewnym momencie zaczęła wzbudzać moją litość. Pozostałe bohaterki uzależniają się od swoich oprawców i zachowują się niemalże tak samo, ale nie zlewają się w całość. Każda z nich zapada w pamięć.
Chciałabym, żeby o tej książce zrobiło się głośno. Porusza tematy, o których nie mówi się głośno, choć powinno się to zrobić. Zbyt długo przyzwalaliśmy na powolne zabijanie kobiet. Życzę sobie i Wam samych tak dobrych debiutów literackich. Polecam. Radzę tylko nic nie jeść w trakcie lektury. To może się źle skończyć.
Julita Strzebecka
Nakarm mnie
Wydawnictwo Replika
Zakrzewo 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję autorce.
Miałam okazję również niedawno przeczytać tę książkę i do teraz jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Mocna i poruszająca ważny temat...
OdpowiedzUsuńZapowiada się fascynująca, ale i szokująca lektura. Kiedyś widziałam przerażający dokument o feedersach i z chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs