O tym, że świat jest mały, mogłam się już wielokrotnie przekonać. Poniekąd wierzę też w przeznaczenie. Co ma się wydarzyć i tak się stanie, a my nie mamy na to większego wpływu.
Anna i Michał poznali się na pierwszym roku medycyny. Wydawało się, że są idealną parą. Jednak ich drogi rozeszły się na ładnych parę lat. Każde z nich poszło w swoją stronę, by spotkać się ponownie na konferencji. Anna jest dyrektorem kliniki chirurgii plastycznej, Michał pracuje w szpitalu dziecięcym. Pewne okoliczności sprawiają, że tych dwoje spędza ze sobą kilka dni. Jak to spotkanie wpłynie na ich relacje? Czy sprawdzi się powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje.
Rzadko sięgam po tego typu literaturę. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z autorką i nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po książce. Miałam mieszane uczucia. Nieco obawiałam się tego, że dość szybko polegnę, czytając o miłości. Elżbieta Rodzeń mnie jednak bardzo pozytywnie zaskoczyła. Jej powieść wciągnęła mnie od samego początku i nie umiałam się od niej oderwać.
Wykreowani przez autorkę bohaterowie są prawdziwi. Czujemy ich emocje. O tym, co działo się w ich życiu, jakie ukrywają tajemnice, dowiadujemy się stopniowo. Anna przez dość długi czas była dla mnie zagadką. Nie rozumiałam motywów jej działania. Byłam na nią nawet trochę zła za to, co zrobiła podczas studiów, ale w końcu zrozumiałam dlaczego zachowała się tak, a nie inaczej. Michał nieco przypomina mi mojego męża, też Michała. Na początku myślałam, że będzie do bólu idealny. Jednak wcale taki nie był i to mi się w nim spodobało.
Podejrzewam, że takich historii jak ta jest wiele. Nie chcę zdradzić zbyt dużo, ale autorka pokazuje, do czego może doprowadzić decyzja, która niby ma ochronić drugą osobę przed cierpieniem. Patrząc na tych dwoje, zastanawiałam się, kto właściwie chciał kogoś przed czymś uchronić,
Akcja powieści nie dzieje się co prawda w zawrotnym tempie, ale ja nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Stopniowe odkrywanie wszystkich kart pozwoliło mi wczuć się w klimat powieści. Ta historia na długo pozostanie w mojej pamięci.
Nie jestem pewna, czy nastoletnie czytelniczki będą w stanie znaleźć tu coś dla siebie. Mogą nie wczuć się w sytuację bohaterki, która jest od nich starsza i ma inne doświadczenia życiowe. Za to dojrzałe czytelniczki powinny odnaleźć się w tym świecie. Nie jest idealny, tutaj nie ma koloryzowania rzeczywistości i tkliwego padania sobie w ramiona. Całość naprawdę robi wrażenie. Polecam.
Elżbieta Rodzeń
Zimowa miłość
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Zainteresowałaś mnie, pewnie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem ciekawie. Mam ją w planach, kiedyś na pewno przeczytam :) Tylko nie wiem, czy w pełni do mnie trafi, skoro twierdzisz, że nastoletnie czytelniczki nie zjadą w niej nic dla siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zagubiona w słowach
Chyba sobie sprawię, strasznie podoba mi się ta okładka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Brzmi naprawdę bardzo ciekawie :) Świetna recenzja! Książka trafia na moją listę - z przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już na półce, wiec niebawem ją przeczytam. Przyznam, że tym razem kupiłam książkę skuszona okładką. Jest inna od tych dostępnych na naszym rynku. Jestem ciekawa, czy wnętrze będzie również ciekawe dla mnie.
OdpowiedzUsuńChyba muszę się w nią zaopatrzyć...
OdpowiedzUsuń