Legends of Labyrinth to gra karciana osadzona w świecie Labyrinth, w której udział może wziąć 2-4 graczy. Celem gry jest powołanie drużyn Bohaterów. Gracz musi wykorzystywać zdolności Bohaterów i drużyn najlepiej jak potrafi. W trakcie rozgrywki rywalizuje się między sobą. Władzę zdobywa się za pomocą kart. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza uzbiera trzy czteroosobowe drużyny. Jeśli uważacie, że to proste zadanie, muszę Was rozczarować. Wcale tak nie jest. Gracz, który ma na ręce wredną kartę, może zniszczyć wysłaną już przez przeciwnika drużynę. Najlepiej, jeśli w grze udział weźmie więcej graczy, wtedy nie utrudnia się życia tylko jednej osobie.
Kiedy otrzymałam grę i otworzyłam pudełko, doszłam do wniosku, że mogłoby być ono dwa razy mniejsze. Jego wielkość nie jest wprost proporcjonalna do zawartości. Moim zdaniem ona się w nim gubi. Co znajdziemy w środku? 55 kart działań, 46 kart bohaterów, 9 kart drużyn oraz kolorowe znaczniki graczy, którymi oznacza się wysłane do boju skompletowane drużyny. Ile czasu zajmuje gra? Trudno to jednoznacznie określić. To zależy od dociągu kart. W naszym przypadku to było maksymalnie 40 minut.
Zaczynamy grę z dwoma kartami akcji na ręce i trzema oznaczeniami gracza. Jak już wspomniałam, wygrywa ten gracz, który jako pierwszy uzbiera 3 drużyny. Muszą się składać z 4 takich samych zwykłych lub legendarnych bohaterów. Co gracz może zrobić w trakcie rozgrywki?
- dobrać kartę działań (jeśli ma ich na ręce więcej niż 7, musi wyrzucić dodatkowe)
- użyć zdolności skompletowanych drużyn, jeżeli ma takowe na stanie
- użyć zdolności bohaterów legendarnych (zwykli ich nie posiadają)
- użyć jedną akcję
Jako akcję rozumie się powołanie drużyny lub użycie karty z ręki. Kiedy chcemy ją zagrać, należy położyć ją na stole i przeczytać na głos to, co jest na niej napisane. Dlaczego? Ano dlatego, że Wasz przeciwnik może anulować jej działanie. To jest strasznie irytujące. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ma nad tobą zdecydowaną przewagę, a ty się cieszysz, że w końcu coś ci doszło na rękę. Jeśli wysyłamy gotową drużynę do boju, wykładamy 4 takie same karty i znacznikiem oznaczamy ją na karcie drużyny. Następnie bohaterów tasuje się z pozostałymi. I tak dzieje się aż wszystkie znaczniki jednego gracza zostaną wykorzystane.
Przyznam szczerze, że mnie ta gra nie przypadła do gustu. Miałam dość ograniczone pole działania, jeśli nie miałam dobrych kart na ręce. Albo jak już mi coś doszło, to przeciwnik mnie blokował. Od razu mówię, że gra tylko na 2 osoby może skończyć się poważną awanturą, dlatego najlepiej zebrać większą liczbę graczy.
Moim zdaniem gra praktycznie nie ma żadnego klimatu. Zbiera się karty, trzeba mieć odpowiednią sekwencję i tyle. Jak w remiku. Przy czym zdecydowanie bardziej wolę grać w remika. Nie można mieć żadnej strategii, wszystko zależy od dociągu kart i poziomu wredoty przeciwnika i jego szczęścia w dobieraniu kart. Do tej gry bardzo łatwo można się zniechęcić. Wszystko w zasadzie żyje własnym życiem i jeśli nie mamy nic dobrego na ręce - jest pozamiatane. Jak dla mnie gra jest niedopracowana, a po paru rozgrywkach po prostu się nudzi. Wiemy już, jakie są karty i co można z nimi zrobić, drużyny się powtarzają. Jestem rozczarowana tą grą i nie wiem, czy uda mi się kiedykolwiek do niej przekonać.
O, karcianka :D Tylko szkoda, że bez klimatu, już dawno przestała mnie bawić duża losowość w planszówkach, więc z pewnością po tę grę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogpsot.com