Amy Harmon oczarowała mnie cyklem Prawo Mojżesza, o którym pisałam w zeszłym roku na moim blogu. Czas, bym zapoznała Was z jej kolejną książką.
Ambrose Young jest błyskotliwym i śmiałym młody zapaśnik ze sporymi szansami na sportową karierę. Nie zwraca większej uwagi na Fern Taylor, licealnej szarej myszki. Chłopak nie zauważył, że dziewczyna obdarzyła go uczuciem. Ich wspólna historia mogłaby nigdy nie powstać, gdyby pewnego dnia nie wybuchła wojna. Ambrose oraz czterech jego przyjaciół wyruszyli do Iraku. Z frontu wrócił tylko on, reszta zginęła. Mężczyzna został jednak ciężko ranny. Stracił nadzieję, ale nie Fern. Jej uczucie do niego wciąż trwało, choć już wkrótce okazało się, że miłość do mężczyzny ze złamaną duszą nie jest prosta. Ta książka to historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden. To piękna bajka o miłości jak z kart romansów, o zwykłej dziewczynie, która pokochała zranionego wojownika. Tej historii nie można było piękniej napisać. Czy masz odwagę spojrzeć w utraconą twarz?
Czytając opis książki, zaczęłam obawiać się tego, że tym razem historia autorstwa Amy Harmon nie przypadnie mi do gustu. Od romansów raczej uciekam w podskokach. Na początku faktycznie było ciężko i bałam się, że nie uda mi się wczuć w klimat powieści. Na szczęście dość szybko się w nią wkręciłam.
Całym sercem pokochałam Baileya, który cierpiał na dystrofię mięśniową. Choć wiedział, że jego dni są policzone i choroba nadal będzie postępowała, cieszył się tym, co miał. Dawał innym nadzieję na lepsze jutro. Był najbardziej pozytywnym bohaterem. Jeśli chodzi o Fern, musiałam dać jej trochę czasu, byśmy się polubiły. Najbardziej mieszane uczucia miałam do Ambrose'a. Zdecydowanie bardziej przemówił do mnie po powrocie z frontu niż przed tym, jak na niego wyruszył.
Ta książka jest niezwykła. Pokazuje, jak niesprawiedliwe potrafi być życie. To nie jest wyidealizowana opowieść. Każdy z bohaterów ma swoje wady i zalety. Making faces na długo pozostanie w mojej pamięci. Będę z niecierpliwością czekać na kolejną powieść autorki. Jeśli szukacie czegoś dobrego do czytania, polecam tę książkę.
Amy Harmon
Making faces
Wydawnictwo Helion
Gliwice 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Helion.
Harmon od pewnego czasu widuję na blogach, ale jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać i chyba nie będzie też to w najbliższym czasie: jakoś mnie takie historie nie ruszają, nie umiem ich też czytać czy oglądać, jestem zbyt cyniczna, by móc się nimi cieszyć xD Czytanie o umierających ludziach i ich próbach mierzenia się z chorobą jakoś mnie zwyczajnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
LeonZabookowiec.blogpsot.com
Własnie wczoraj zaczęłam czytać "Prawo Mojżesza". Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuń