Zofia Posmysz-Piasecka to polska pisarka i scenarzystka. W trakcie II wojny światowej trafiła najpierw do obozu w Auschwitz, następnie uwięziono ją w Ravensbruck. Udało się jej przeżyć to piekło i wyjść z "Królestwa", do którego trafiła, mając zaledwie 19 lat. Zgodziła się, by opowiedzieć Michałowi Wójcikowi o tym, co przeżyła w trakcie wojny. Mówi, co dało jej siłę, by przetrwać w piekle.
"Inna sprawa, że wyższe uczucia były dostępne tylko w sytuacji oswojenia. Gdy człowiek uświadomił sobie, że tu i teraz jest moje życie. Nie wiem, kiedy stąd wyjdę, ale póki żyję, to muszę tak żyć, jakby to była norma. Gdy więzień przyjął to wiadomości i się z tym pogodził – otwierał się. Nie od razu… Musiało minąć sporo czasu. Gdy minął szok i zmieniły się warunki życia. U niektórych to były dwa, trzy tygodnie. U innych kilka miesięcy. A jeszcze inne kobiety nigdy się z tym nie pogodziły".
Michał Wójcik odbył kilka spotkań z Zofią Posmysz. Stworzenie tego wywiadu nie było łatwym zadaniem, ponieważ kobieta, choć jest już wiekowa, nadal jest bardzo aktywna i cierpi na chroniczny brak czasu. Książka została podzielona na 15 spotkań. Każde z nich porusza inny temat. Dowiadujemy się, jak wyglądało dzieciństwo Zofii Posmysz, jak radziła sobie podczas niewoli. Obserwujemy także jej życie po opuszczeniu obozu. Jak się okazało, odnalezienie się w nowej rzeczywistości, nie było takie proste. Choć brama była otwarta, nikt nie strzelał, psy nie szczekały, pojawił się niepokój. Kto teraz da im jeść? Jak długo uda im się przeżyć?
Za sprawą Zofii Posmysz poznałam życie obozowe z nieco innej perspektywy. Trafiłam do królestwa spowitego mgłą powstałą z ludzkich ciał. Byli tam też rycerze, ale za żadnym z nich nie poszłabym na koniec świata. Była więźniarka opisała obóz w sposób, w jaki nikt mi o nim jeszcze nie powiedział. Niemcy nie byli tylko źli, a Polacy dobrzy. Kobieta potrafiła w sposób pozytywny mówić o SS-manach. Wcześniej nie spotkałam się z czymś takim w literaturze obozowej. Niemcy byli po prostu źli i tyle. Cieszyło ich poniżanie więźniów. Zofia Posmysz nie stara się wybielić oprawców, nie umniejsza ich win. Pozwala jednak spojrzeć na nich w inny niż dotychczas sposób. To nie tylko pozbawieni uczuć ludobójcy, lecz także zwykli ludzie, którzy nie zawsze chętnie wykonywali powierzone im rozkazy.
Książka jest dość obszerna, ale czyta się ją szybko. Michał Wójcik i Zofia Posmysz wciągają w swoją opowieść od samego początku. Czytając ten wywiad, miałam wrażenie, że słucham nieżyjącego już dziadka, który opowiada o niewoli. On robił to w podobny sposób. Myślę, że tę książkę powinni przeczytać przede wszystkim młodzi ludzie, którzy mogą nie mieć okazji, by usłyszeć o wojnie z pierwszej ręki. To będzie dla nich bardzo ważna lekcja historii. Jedna z trudniejszych, ale niezwykle cenna.
Chociaż Zofia Posmysz wiele wycierpiała ze strony Niemców, w swojej opowieści zachowała obiektywizm. Pokazała nam prawdziwe oblicze obozu koncentracyjnego. To, co mówiła, wielokrotnie sprawiało, że miałam łzy w oczach. Nie umiałam podejść do tej publikacji bez emocji. Nigdy nie będę w stanie zrozumieć jak mogło dojść do czegoś takiego. Nawet zwierzęta nie zabijają dla zabawy, a po to, żeby przeżyć.
Jestem zaszczycona, że mogłam wysłuchać tej opowieści. Chylę czoła przed wszystkimi ludźmi, którzy pracowali nad wydaniem tej publikacji. Wykonali kawał świetnej roboty. Jeśli chcecie spojrzeć na Auschwitz z nieco innej perspektywy, polecam tę książkę. Mam nadzieję, że spełni Wasze oczekiwania.
Michał Wójcik, Zofia Posmysz
Królestwo za mgłą
Wydawnictwo Znak
Kraków 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)