Strony

poniedziałek, 14 listopada 2016

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #75 Magdalena Dziedzic "Dance macabre"

W dzisiejszym Poniedziałku ze zbrodnią w tle przeniesiemy się nieco w czasie. Witajcie w XIX-wiecznym Londynie. To miasto nie tylko prężnie rozwijającej się gospodarki i modnych kawiarni, ale także hipokryzji, zblazowanych arystokratów, narkomanów, detektywów i prostytutek. To miasto, którym rządzą zbrodnia, zachcianki oraz skomplikowane układy towarzyskie. Jak w tym brutalnym świecie odnajdują się bracia Castor i Michael Tuttiholmes, a także pewna urocza dama – Christine Jackson? A może sami stanowią trybiki skomplikowanej maszynerii śmierci i zepsucia? Tajemnicza śmierć bogatej lady Beatrice LeFlay to tylko początek intrygi, w której ludzkie żądze, kaprysy i słabości prowadzą bohaterów wprost nad krawędź przepaści. Jak w szaleńczym Dance macabre.

Czytając tę książkę, miałam bardzo mieszane uczucia. Miałam wobec niej spore wymagania, XIX-wieczne miasto, w którym rządzi zbrodnia to coś, co tygryski lubią najbardziej. Autorce jednak nie do końca udało się im sprostać. Dlaczego? Już tłumaczę. Miasto miało być mroczne i było. Momentami nawet do przesady. Magdalena Dziedzic skupiła się przede wszystkim na negatywnych cechach bohaterów, zapominając o tym, by przedstawić ich z nieco bardziej przyjaznej strony. Przez to nie udało mi się nikogo polubić. Kiedy Michael pojawiał się na scenie, niemal zgrzytałam zębami. Z Castorem też niekoniecznie bym się zaprzyjaźniła. Prolog jak dla mnie był zbędny, bo narzucił czytelnikom sposób myślenia o powieści. Czegoś takiego nie powinno tu być. Pojawiły się też zbędne opisy, przez które akcja zwalniała. To wytrącało mnie z rytmu i trudno było mi potem skupić się na lekturze. Minusem była też narracja. Momentami właściwie nie wiedziałam co narrator ma na myśli i musiałam cofać się o stronę lub nawet dwie, by zorientować się, o co właściwie chodzi. To nie ułatwiało czytania.

Co do samej intrygi nie mam większych zastrzeżeń, zakończenie mnie zaskoczyło, choć muszę Wam zwrócić uwagę na jedną rzecz. Przytoczony przeze mnie opis może sugerować, że jest to kryminał. Nie do końca. Zbrodnia nie jest w tej powieści najważniejsza. Liczy się coś innego. Co? Tego już musicie dowiedzieć się sami. Nie chcę Wam podać gotowego klucza. Chcę, żebyście sami wyrobili sobie zdanie na temat tej książki.

Nie jestem w stanie jednoznacznie określić moich uczuć co do tej powieści. Są bardzo mieszane. Magdalena Dziedzic ma potencjał, ale jeszcze musi nad sobą popracować. Na pewno dam jej drugą szansę, gdy pojawi się na rynku kolejna napisana przez nią książka.

Jeżeli lubicie czytać o mrocznych miastach, myślę, że Dance macabre przypadnie Wam do gustu. Pomimo tych wszystkich niedociągnięć, o których wspomniałam, powieść ma potencjał i warto się z nim zapoznać.

Magdalena Dziedzic
Dance macabre
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Novae Res.

1 komentarz:

  1. Nie przepadam za tym wydawnictwem, co nie znamy, że wszystkie książki są złe ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)