Pozwólcie, że opowiem wam o kolejnej publikacji wydanej
nakładem Wydawnictwa Od Deski do Deski. Co czytelnikom ma do zaproponowania
Hubert Klimko-Dobrzaniecki?
Czy śmierć weszła
na świat przez zawiść diabła? A może wiara w nadnaturalne pochodzenie Złego i zła
jest zbyteczna? Bo ludzie i tak sami potrafią zdobyć się na każdą niegodziwość?
Bohater powieści Huberta Kliczko-Dobrzanieckiego jest wzorowany na łódzkim
dewiancie, napiętnowanym przez społeczeństwo. Preparator był przygotowany do
obcowania ze śmiercią. Pracował jako osoba, która przygotowywała zmarłych do
złożenia ich ciał w trumnie. Był dość specyficznym człowiekiem. Śmierć go
fascynowała od małego. Robił zdjęcia nagrobków i pracował jako grabarz.
Hubert
Klimko-Dobrzaniecki pozwala poznać bohatera niemalże od podszewki. Czytelnicy
dowiadują się, jaki wpływ na to, kim się stał, ma jego traumatyczne
dzieciństwo. Jego życie nie było szczęśliwe, jako dziecko przekonał się, jakie
piekło mogą zaserwować swoim potomkom rodzice. Nie miał z nimi zbyt bliskich stosunków,
choć ojciec był bardziej obecny w jego życiu niż matka. Niezwykle wymowna
wydaje się w tym wszystkim scena, w której preparator przygotowuje ciało ojca
po jego śmierci. W jaki sposób? Tego musicie dowiedzieć się sami. Specyficzna
relacja łączyła głównego bohatera z siostrą.
Życie seksualne
bohatera również nie było usłane różami. Inicjacja nie przebiegła w romantyczny
sposób, choć wszystkie późniejsze partnerki preparator będzie porównywał do
Wiery – swojej pierwszej kochanki. To zdecydowanie nie wpłynie korzystnie na
jego relacje z kobietami. Nawet z żoną niespecjalnie mu się układało. Miał z
nią co prawda dzieci, lecz nie potrafił zbudować z małżonką trwalszej więzi.
Dlaczego? Na to pytanie odpowie wam lektura książki.
Hubert
Klimko-Dobrzaniecki pokazuje czytelnikom, w jaki sposób dochodzi do narodzin
bestii. Duży wpływ ma na to przede wszystkim środowisko, w którym wychowuje się
człowiek. Trudno jest wzrastać w patologicznej rodzinie i wyjść potem na ludzi.
Nie mówię, że jest to niemożliwe, ale na pewno trudniejsze niż podążenie złą
drogą. Potwór, na którego wyrósł preparator, jest przerażający. Zakończenie
jego historii wstrząsnęło mną. Nie spodziewałam się, że mężczyzna posunie się
do czegoś takiego i będzie przy tym spokojny, jakby nic się nie stało. Nie
potrafię zrozumieć tego, że można być tak nieludzkim.
Preparator wymagał ode mnie wiele skupienia. To nie
jest lekka lektura, którą można przeczytać w parę godzin. Musiałam robić sobie
przerwy od czytania. Czy to znaczy, że to była zła powieść? Nie, nic z tych
rzeczy. Hubert Klimko-Dobrzaniecki napisał znakomitą książkę, lecz sporo przy
tym wymaga od swoich czytelników. Podejrzewam, że nie wszyscy czytelnicy będą w
stanie przejść przez tę historię.
Uważam, że ta
powieść jest przeznaczona wyłącznie dla pełnoletnich czytelników. Nie sądzę, by
to był dobry pomysł, żeby sięgała po nią młodzież. To zbyt trudna lektura. Poza
tym pojawiają się w niej fragmenty, których nastoletni czytelnicy nie powinni
czytać. Do tej historii trzeba dorosnąć. Jest wstrząsająca i na pewno prędko o
niej nie zapomnę.
Nie będę nikogo
specjalnie namawiać do lektury Preparatora.
Wiem, że to trudna pozycja i nie wszyscy będą na tyle silni psychicznie, by się
z nią zapoznać. Ja to zrobiłam, ale czy byłabym w stanie jeszcze kiedyś do niej
powrócić? Raczej nie, kosztowała mnie zbyt wiele emocji.
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Preparator
Wydawnictwo Od Deski Do Deski
Warszawa 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Od Deski Do Deski.
Intryguje mnie cała ta seria książek, więc z pewnością kiedyś i ta do mnie trafi. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale nie mam ochoty na tę pozycję. Nie ciekawi mnie.
OdpowiedzUsuń