Muzykę Freddiego Mercury'ego kocham od najmłodszych lat. Piosenką mojego dzieciństwa było We are the champions w autorskim wykonaniu, które zostało nagrane przez rodziców. Jak dobrze, że wtedy nie było Youtube'a, bo byłabym gwiazdą sieci. Od ponad 20 lat uwielbiam Freddiego i nie sądzę, by jakikolwiek inny piosenkarz był w stanie zastąpić go w moim sercu. Nie ma chyba biografii Freddiego, której bym nie przeczytała. Jakie są moje wrażenia po lekturze książki Freddie Mercury i ja?
Zupełnie inny wizerunek gwiazdy przedstawia jego partner, z którym spędził ostatnie lata życia. Jim Hutton. Na początku ich znajomości nic nie wskazywało na to, że tych dwóch mężczyzn połączy uczucie. Los jednak zadecydował, że skrzyżuje ich drogi. Związek Jima i Freddiego był burzliwy. Lider zespołu Queen nie był zbyt stały w uczuciach, co często doprowadzało do konfliktów między kochankami. Jim jednak pozostał wierny muzykowi i choć ten zaraził go wirusem HIV, ukochany nie opuścił go aż do dnia jego śmierci. Był z nim w ostatnich chwilach i bardzo przeżył jego śmierć. Został po niej sam na świecie.
Książka została wydana po raz pierwszy ponad 10 lat temu. W czasach, gdy nie mówiło się głośno o związkach osób tej samej płci. To był temat tabu. Dziś tego typu publikacje na nikim nie robią większego wrażenia. Podejrzewam, że dla wielu fanów Freddiego, którzy nie wiedzieli nic o orientacji seksualnej swojego idola, to był ogromny szok.
Targają mną bardzo sprzeczne uczucia po lekturze. Nie, nie była zła. Pochłonęłam ją w ciągu paru godzin. Chodzi mi o coś innego. To bardzo intymna opowieść o życiu z Freddiem. Nie wiem nawet czy nie zbyt intymna. Lider zespołu Queen został w niej całkiem obdarty z resztek prywatności. Może i jestem staroświecka, ale uważam, że to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami sypialni, powinno tam pozostać. Jim Hutton nie wstydził się opowiadać o tym, jakim kochankiem był Freddie. Mam też bardzo mieszane uczucia co do kilku ostatnich stron, które opisują ostatnie chwile muzyka. Był cieniem człowieka, nie potrafił już sam o siebie zadbać. Hutton wyjawił wszystkie szczegóły dotyczące jego śmierci. Moim zdaniem to nie powinno ujrzeć światła dziennego. Ja bym się w grobie przewracała i nawiedzała męża dniami i nocami, że komukolwiek o tym powiedział. To nie było w porządku wobec Freddiego. Przynajmniej ja tak uważam, możecie się ze mną nie zgodzić. Nie lubię obdzierania sławnych osób z ich intymności. Mogę poczytać o ich rodzinie, dokonaniach, zainteresowaniach, ale uważam, że wchodzenie z butami do ich sypialni czy pokoju, w którym wydają ostatnie tchnienie, to przesada.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest kiepska lektura. Uważam tylko, że poruszyła zbyt intymne kwestie związane z życiem Mercury'ego. Pewne sprawy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Myślę, że fanom Freddiego ta książka powinna przypaść do gustu. To nieco inna opowieść o ich idolu. Takich historii nie czytałam w żadnej innej biografii zespołu Queen. Kilka ostatnich stron przepłakałam i czułam rosnące w mojej piersi poczucie żalu, że nigdy nie mogłam posłuchać występu Freddiego na żywo. Dziś niewielu jest piosenkarzy, którzy są tak wszechstronni i charyzmatyczni jak on.
Jim Hutton, Tim Wapshott
Freddie Mercury i ja
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Dolnośląskiemu.
No tak, niektóre sprawy nie powinny wychodzić na zewnątrz, też jestem tego zdania. Jednak jak nie tym, to na czym mają zbierać pieniądze, w sensie wiesz, robić z czego wielki bum. Właśnie takimi informacjami.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem zainteresowana książką, ale powiem o niej mamie.
Wiem, co masz na myśli. Nic jednak nie poradzimy na to, że takie smaczki najlepiej się sprzedają...
Usuń