Strony

niedziela, 4 września 2016

Przedpremierowo! R.K. Lilley "Pod samym niebem"

Erotyczny szał w literaturze trwa nadal. Nieziemsko bogaci i przystojni mężczyźni uwodzą dziewczęta, które nie mają zbyt dużego doświadczenia w sprawach łóżkowych, uzależniają je od siebie. Każda myśl o nich jest zarówno przyjemna, jak i bolesna. Dziś znów spotykamy się z Bianką i Jamesem, bohaterami Podniebnego lotu. Co spotkało ich tym razem?

Bianca stara się dojść do siebie po traumatycznych przeżyciach z poprzedniego tomu. Chociaż widoczne rany goją się, jej dusza nadal krwawi. James jednak nie pozwala o sobie zapomnieć, a stęskniona kochanka nie wyobraża sobie życia bez ukochanego, który uzależnił ją od siebie i swojego dotyku. Należy do niego i nie jest w stanie w żaden sposób tego zmienić. Dokąd zaprowadzą ją miłosne ścieżki? Jakie granice przekroczy tym razem?

Czytając tę część cyklu, miałam ochotę rozerwać cudownego Jamesa na strzępy. Na miejscu Bianki uciekałabym przed nim w podskokach. Jego zachowanie było bardzo irytujące. Był strasznie zaborczy i zazdrosny. Tylko okresu mu w sumie brakowało. Wszystko brał na serio i miałam ochotę zdrowo zdzielić go w łeb. Mocno. Aż miałam ochotę krzyczeć, gdy czytałam o tym, jak myje i ubiera Biankę, a także czesze jej warkoczyki. Wasi ukochani robią z Wami coś takiego? Mnie by mąż wszystkie włosy powyrywał, gdyby miał mnie uczesać. I zdecydowanie mnie nie ubiera. Sama Bianca też była rozdarta, ale za jej tokiem rozumowania w miarę nadążałam, choć czasem ją też miałam ochotę trzepnąć na opamiętanie. Tak na wszelki wypadek.

Autorka serwuje czytelnikom sporą dawkę seksu i BDSM. Niektóre sceny stosunków bohaterów łamały prawa fizyki. Nie chcę tu za dużo zdradzać, ale mam na myśli motyw z koniem. Wtajemniczeni będą wiedzieć, o co chodzi. Zachodziłam w głowę, jak to było możliwe, że oni w ten sposób się ze sobą bawili. Obawiam się, że gdybym ja spróbowała czegoś takiego z mężem, to musiałabym spisać testament, bo źle by się to dla mnie skończyło.

Książkę czyta się szybko. Wciąga, nie ustępuje niczym poprzedniej części. Idealna na leniwe popołudnie. Nie wymaga zbyt dużego wysiłku od czytelnika, ale nie przechodzi bez echa. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądało zakończenie cyklu. Jeśli nie czytaliście Podniebnego lotu, zacznijcie swoją przygodę z tą autorką od niego. Inaczej możecie kilku wątków z Pod samym niebem nie zrozumieć.

Premiera książki odbędzie się 14 września!

R.K. Lilley
Pod samym niebem
Wydawnictwo Helion
Gliwice 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Helion.

2 komentarze:

  1. Również jestem ciekawa, jak autorka zakończy cały cykl. Mam przeczucie, że pojawi się dziecko, ponieważ autorka w tej części dość często wspominała o macierzyństwie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że się u Ciebie pozmieniało! WOW! Jest super. :)
    A co do książki, sceptycznie podchodzę do tej serii i jeśli spotkam ją w bibliotece i t5o jeszcze obie to wypożyczę, ale specjalnie niebędę się po nią wychylać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)