Strony

poniedziałek, 12 września 2016

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #69 Remigiusz Mróz "W cieniu prawa"

Parę miesięcy temu miałam okazję, by po raz pierwszy spotkać się z twórczością Remigiusza Mroza. To byłą zachwalana przez wszystkich Kasacja. Mnie nawet w najmniejszym stopniu nie przypadła ona do gustu. Nie rozumiem zachwytów nad nią. Postanowiłam jednak dać autorowi kolejną szansę i sięgnąć po W cieniu prawa. To miała być rodzinna saga, a wyszła z niej opowieść o skrywanej przez pewną familię tajemnicach z morderstwem w tle. Pozwólcie, że przeniesiemy się do 1909 roku w Galicji.

Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają się spreparowane dowody, a Erik staje się głównym podejrzanym. Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie – w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie. Wydaje się, że jego sprawa jest przegrana. Mężczyzna zaczyna powoli godzić się z myślą, że odejdzie. Czy uda się go uratować? Kto stanie po stronie Polaka z góry skazanego na przegraną?

Ta powieść ma dość mieszane opinie na swój temat. Przeważają niestety te niezbyt pochlebne. Niektórzy uważają, że sporo w niej błędów, a bohaterowie są jacyś tacy nijacy. Ja stanę w jej obronie. Remigiusz Mróz pozycją W cieniu prawa ogromnie zyskał w moich oczach i zatarł nie do końca udane wrażenia z pierwszego spotkania. Już od pierwszych stron powieści totalnie przepadłam. Piątkowe popołudnie było nasze. Nie mogłam oderwać się od książki nawet na chwilę.

Erik Landecki chce zacząć swoje życie od nowa. Kończą mu się pieniądze i wie, że musi znaleźć stałe zatrudnienie. Zostaje czyścibutem, choć tak naprawdę nie ma pojęcia o tym, w jaki sposób ma wykonywać nową pracę. Nie poddaje się jednak. Wierzy w to, że jego los odmieni się na lepsze. Znajduje się jednak w złym miejscu o niewłaściwym czasie. Na naszych oczach jest katowany i wtrącony do więzienia. Widzimy, jak zmieniają się jego zachowanie i tok myślenia. Podziwiam adwokata i narzeczoną brata zamordowanego dziedzica za to, że nie bali się walczyć o odkrycie prawdy, choć wiele ryzykowali. Nie chcieli jednak pozwolić na to, by Polak został skazany na śmierć.

W powieści dzieje się wiele, nie ma tu miejsca na nudę. Krew leje się strumieniami, a ludzie winni stoją poza prawem, zaś niewinnych, tych, którzy nie mogą się bronić, skazuje się na śmierć tylko po to, by sprawa zbrodni była rozwiązana. Kto będzie płakał za służbą?

Moim zdaniem Remigiusz Mróz bardzo dobrze poradził sobie z kryminałem retro. Jestem absolutnie oczarowana tą książką. Przepadłam przy niej na parę godzin. Bardzo chętnie do niej jeszcze kiedyś powrócę, choć do najcieńszych nie należy. I nie obchodzi mnie to, że inni mówią, że to kiepska powieść. Ja wcale tak nie uważam.


Jeżeli lubicie kryminały retro i nie macie nic przeciwko czasom, gdy Polski nie było na mapach, możecie śmiało sięgnąć po tę książkę. Przekonacie się na własnej skórze, jak kiedyś traktowano służbę i dowiecie się, jakie rodzinne tajemnice mogą kryć w sobie niektóre znaczące familie. Gorąco polecam.

Remigiusz Mróz
W cieniu prawa
Wydawnictwo Czwarta Strona
Poznań 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Czwarta Strona.

4 komentarze:

  1. Dzięki! Linia obrony na miarę pewnej adwokat – albo i lepsza! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki inny Mróz ;) Książka mi się podobała, jednak nie tak jak seria o Chyłce i Zordonie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na półce i właśnie nie jestem pewna, czy lubię kryminały retro, ale nie mogłabym nie przeczytać, bo to w końcu Mróz. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)