Strony

czwartek, 7 lipca 2016

Leslie Carrol "Królewskie romanse"

Do lektury tej książki zbierałam się od ponad roku. Kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy w Empiku, pomyślałam, że muszę zasilić nią swoją biblioteczkę. Pan Mąż, który tam ze mną był, nie podzielał mojego zapału. Niemal siłą odciągnął mnie od ułożonych na stoliku książek. Postanowiłam jednak dopiąć swego i przeczytać Królewskie romanse. Jakiś miesiąc temu uradowana przytachałam sobie tę cegłę z biblioteki. Jakie są moje wrażenia po lekturze?

Pewnie wspominałam, że jestem siostrą historyczki i w sumie trzeba się bardzo postarać, żeby jakimkolwiek faktem historycznym mnie zaskoczyć. Uwierzcie mi, siostra od małego raczyła mnie smakowitymi historycznymi kąskami i w sumie najpierw nauczyłam się tego, kto z kim sypiał, a potem tego, kiedy kto zasiadł na tronie. Liczyłam, że Leslie Carroll czymś mnie zaskoczy i przeliczyłam się. Nie zaskoczyło mnie bujne życie erotyczne Ludwika XIV ani podboje miłosne carycy Katarzyny. O tym wiedziałam od dawna. Byłam też świadoma tego, że Karolina Matylda Hanowerska wiernością nie grzeszyła. Pozostali bohaterowie też nie pokazali nic, czego wcześniej bym nie wiedziała. Nie do końca rozumiem, dlaczego autorka postanowiła do grona cudzołożników dorzucić matkę królowej Elżbiety II i jej męża oraz Williama i Kate. Jakoś nie pasowali mi do reszty bohaterów. Nie zdradzali swoich współmałżonków, tylko jako osoby pochodzące z królewskich rodzin, związali się z osobami z ludu. Ale żeby od razu nazywać ich relacje romansem? To do mnie nie przemawia.

Książkę czytało się szybko, Leslie Carroll ma lekkie pióro, gawędziarski styl opowiadania. Nie pokazała mi jednak niczego nowego. Nie było nawet zdjęć, które chętnie bym zobaczyła. Powiem Wam, że mam bardzo mieszane uczucia wobec tej publikacji i nie mam pojęcia, jak mam ją ocenić. Czy mogę ją komuś polecić? Myślę, że tak. To gratka dla osób niemających zbyt dużego pojęcia o historii, można bowiem dowiedzieć się o faktach, o których nie poznało się raczej w szkole. Nie wypada w końcu mówić uczniom kogo dany król obracał. Historycznym maniakom raczej odradzam sięganie po Królewskie romanse. Nie znajdą tu nic odkrywczego i mogą mieć poczucie straconego czasu. Trochę tak jak ja.

Jestem nieco rozczarowana tą publikacją. Byłam na nią nakręcona, liczyłam na historyczne smaczki i musiałam obejść się smakiem. Szkoda.

Leslie Carroll
Królewskie romanse
Wydawnictwo MUZA
Warszawa 2014

3 komentarze:

  1. Co nieco o słynnych romansach słyszałam, ale w sumie mogłabym te książkę przeczytać. Nie mam siostry historyczki ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym dała książce szansę i jednak ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki, kiedyś może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)