Strony

środa, 20 lipca 2016

Jessie Burton "Miniaturzystka"

Pozwólcie, że przeniesiemy się do Holandii do czasów, gdy rozkwitał handel, a rolą kobiety było siedzenie w domu i nie wtrącanie się w życie mężczyzn.

Osiemnastoletnia Nella Oortman staje u drzwi posiadłości swojego poślubionego niedawno męża, Johannesa Brandta. Liczy na to, że zacznie u jego boku szczęśliwe życie. Nie ma pojęcia, jak bardzo się myli. Zamiast małżonka wita ją jego siostra, Marin. Kobieta nie jest zbyt uprzejma dla swojej bratowej. Nella zaciska jednak zęby i czeka z utęsknieniem na Johannesa. Kiedy ten w końcu wraca do domu, nie poświęca żonie zbyt wiele czasu. Nie wykazuje zainteresowania nią. Jedyne, co dla niej robi, to kupuje jej domek dla lalek. Wyposażenie do niego wykona dla dziewczyny tajemniczy miniaturzysta. Nella na początku będzie zachwycona jego pracą. Szybko jednak zachwyt przerodzi się w strach, gdy kolejne elementy wyposażenia będą do złudzenia przypominały meble i sprzęty z domu, w którym mieszka. Co więcej, w rodzinie Brandtów zacznie dochodzić do dziwnych wydarzeń, które w osobliwy sposób zapowie tajemniczy miniaturzysta.

Bardzo długo czekałam na lekturę tej książki i miałam wobec niej ogromne wymagania. Czy zostały spełnione? Powieść na pewno ma niesamowity klimat. Autorka przenosi czytelników do zupełnie innego świata. To niezapomniana podróż w czasie. Mało tego, Jessie Burton postanowiła poruszyć na kartach Miniaturzystki dość kontrowersyjne tematy. W XVII wieku nikt nie mówił głośno o homoseksualizmie. To był śmiertelny grzech, po odkryciu którego sodomitę mogła czekać nawet śmierć. Nie rozmawiano również na temat seksu pozamałżeńskiego. Rasizm był wtedy na porządku dziennym, ale nikogo nie dziwiło traktowanie służby z góry. To było normalne. Sama Nella jest zdziwiona pozycją służby w domu męża. Podkreśla, że w jej rodzinnym domu podwładni nie mogliby pozwolić sobie na taką zażyłość z chlebodawcą.

To bardzo dobry literacki debiut, który pozostawia po sobie niedosyt. Autorka nie daje czytelnikom odpowiedzi na wszystkie rodzące się w trakcie lektury pytania. Nie uważam jednak, by była to wada. Ta nuta tajemniczości nie przeszkadzała mi. Nie wiem, czy byłabym usatysfakcjonowana, gdybym wszystko dostała na tacy.

Nella była w moich oczach małą dziewczynką, którą ktoś ubrał w ubrania mamy i kazał jej udawać dorosłą. Nie była raczej gotowa do zamążpójścia. Pogląd dziewczyny na instytucję małżeństwa był dla mnie bardzo naiwny. Nella nie wiedziała, co to znaczy być żoną. Kiedyś matki nie rozmawiały z córkami na takie tematy. Rzucały dziewczyny na głęboką wodę. Młoda pani Brandt wiedziała tylko tyle, że krew miesiączkowa chroni przed dzieckiem. Jej wiedza na temat własnej seksualności i planowania rodziny była znikoma. Johannes praktycznie w ogóle nie pojawia się w powieści. Jest duchem, ale zdążył mnie do siebie skutecznie zniechęcić. Nie przepadałam również za jego siostrą. Nie przepadam za oziębłymi kobietami, które wszystkich trzymają na dystans. Dopiero pod koniec przekonałam się do niej i spojrzałam na nią z innej strony.

Trochę żałuję, że nie natknęłam się na tę książkę zimą. Wtedy jej klimat pewnie jeszcze bardziej by mnie urzekł, chociaż i tak jestem oczarowana Miniaturzystką. Nie myślałam, że wywoła we mnie tyle emocji. Końcówkę przepłakałam. Z chęcią kiedyś wrócę do tej historii, a jeśli Wy jej jeszcze nie znacie, możecie się za nią rozejrzeć. Polecam.

Jessie Burton
Miniaturzystka
Wydawnictwo Literackie
Warszawa 2014

5 komentarzy:

  1. Jak narazie nie jest moim priorytetem więc sobie podziękuję, odłożę w czasie. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam, że była popularna jakiś czas temu i chciałam ją przeczytać, ale coś mi nie wyszło. Ciągle jednak mam ją na uwadze, bo bardzo mnie interesuje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam dość niedawno o tej pozycji i opinie były raczej pozytywne, więc kto wie? Myślę, że każdy powinien wyrobić swoje zdanie na tego typu książki :)
    Pozdrawiam cieplutko :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie intryguje ta książka, zwłaszcza, że zbiera różne opinie. Podobnie z niedosytem można było mieć w Cyrku nocy, ale mnie tam też to nie przeszkadzało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i weź tu nie oceniaj książki po okładce, przecież ta jest po prostu przepiękna. A treść też kusząca, z tego co czytam. Już jakiś czas temu trafiła na listę do przeczytania, ale jak można się domyślać, ta lista jest bardzo długa ;)
    /pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)