Uwielbiam Jennifer Lopez. Mam na swojej mp3 sporo jej
kawałków, oglądałam też wszystkie filmy z jej udziałem. Może nie każdy mi się
podobał, ale mam do tej artystki słabość i sentyment, dlatego też bez wahania
postanowiłam sięgnąć po jej książkę Prawdziwa
miłość. Co w niej znalazłam?
To opowieść o
miłości.
Zaczęło się od jej utraty. Czułam, jakby mój
świat nagle się rozsypał. Potem była podróż, która mnie odmieniła. Podczas
przygotowań do światowej trasy koncertowej - pierwszej w mojej karierze -
musiałam stawić czoła dużym wyzwaniom i pokonać paraliżujący lęk, lecz dzięki
moim niezwykłym dzieciom wyszłam z tego silniejsza niż kiedykolwiek. To
historia o tym, jak odkryłam najprawdziwszą ze wszystkich miłości - tak o swojej książce pisze Jennifer Lopez.
Pamiętam, jak na portalach plotkarskich rozpisywano się na temat rozwodu gwiazd
z Markiem Anthonym. To był szał. Trzeci rozwód w jej karierze, jeśli dobrze
liczę. Było mi jej żal. Dzięki tej książce zrozumiałam, co czuła, gdy
małżeństwo, o które tak walczyła, legło w gruzach.
By nie zwariować,
Jennifer Lopez wyrusza w trasę koncertową. Zabiera w nią dwoje dzieci: Maxa i
Emme. Swoje skarby, które trzymają ją przy życiu. W swojej autobiografii
opowiada nie tylko o bezgranicznej miłości do nich, ale także o tym, w jaki
sposób przygotowywała się do tak ważnej dla niej trasy.
Czytając tę
książkę, czułam, jak wypełnia mnie spokój. Wraz z Jennifer Lopez przeżywałam
jej wzloty i upadki. Artystka wyłania się z opowieści przede wszystkim jako
matka, która musiała zastąpić swoim dzieciom oboje rodziców. To ją przerażało.
Nie chciała odbierać Maxowi i Emme szczęśliwego dzieciństwa, ale wiedziała, że
jeśli zostanie z mężem, maluchy uznają, że kłótnie rodziców to coś normalnego.
Artystka podkreśla, że dzieci robią nie to, o co się je prosi, lecz to, co
widzą u swoich rodziców. Trudno jest się z tym nie zgodzić.
Nie myślałam, że
ta książka tak bardzo mnie poruszy. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że Jennifer
Lopez zdecydowała się na to, by w ten sposób otworzyć się przed fanami.
Opowiedziała o swoim rozwodzie bez koloryzowania. Podziwiam ją za odwagę. Takie
szczere książki lubię. Artystka pokazała się nam nie w taki sposób, jak
chciałaby, żebyśmy ją widzieli – nie robi z siebie kobiety idealnej. Wręcz
przeciwnie, uświadamia nam, że ma wady. Zupełnie inaczej na nią przez to
wszystko spojrzałam. I ukłon w jej stronę za to, że o swoim byłym mężu mówiła
raczej ciepło. Jakby nie było, jest ojcem jej dzieci. Pokazała klasę. W publikacji
pojawia się wiele zdjęć. Pochodzą one z różnych okresów – od dzieciństwa
Jennifer Lopez po fotki z trasy koncertowej. Nie brakuje fotografii, na których
pojawiają się Max i Emme. Nawet były mąż kobiety przewinął się na kilku
stronach. Jedyne, czego żałuję to fakt, że nie ma pod nimi podpisów. One
uzupełniłyby tę historię. Owszem, domyślałam się, co na nich jest, ale
brakowało mi kilku słów na ich temat od Jennifer Lopez. To mój jedyny zarzut
wobec Prawdziwej miłości.
Polecam książkę
fanom artystki i wszystkim tym, którzy lubią sięgać po autobiografie gwiazd.
Jennifer Lopez otworzyła przed nami swoje serca i zafundowała nam bardzo
emocjonalną opowieść. Warto ją poznać.
Jennifer Lopez
Prawdziwa miłość
Wydawnictwo Edipresse Książki
Warszawa 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Edipresse Książki.
Uwielbiam Jenny od początku jej kariery. Moją pierwszą w życiu kasetą była właśnie Jennifer Lopez, piękne czasy -> Mam ją na pamiątkę do tej pory. Po książkę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńLubię Jennifer za jej głos, za aktorstwo i skusiłabym się na tą książkę. ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie Jennifer jest całkowicie, całkowicie obojętna, ale skoro tak polecasz, to może w wolnym czasie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Super książka, czytałam i mogę z całego serca polecić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję, liczę na rewanż.