Tak, wiem, że dzisiaj miała być recenzja książki o Krystynie Jandzie, ale jestem nadal w trakcie czytania, musicie więc uzbroić się w cierpliwość. Pozwólcie, że opowiem Wam o najnowszej powieści Victorii Scott, autorki cyklu Ogień i woda. Jeśli nie znacie tych książek, możecie przeczytać o części pierwszej i części drugiej.
Astrid Sullivan miała 13 lat, gdy zakochała się w tytanach. Czym one są? To mechaniczne bestie, pół konie, pół maszyny, które dosiadane przez dżokejów biorą udział w morderczych wyścigach. Dziewczyna godzinami obserwuje to, co dzieje się na torze. Marzy o tym, by dosiąść kiedyś jednego z nich. Pewnego dnia Astrid dostaje od losu szansę na spełnienie marzenia. To coś więcej niż walka o pieniądze i sławę. To dla niej szansa na lepszą przyszłość. Rodzina dziewczyny boryka się bowiem z dużymi kłopotami finansowymi, do których doprowadziło zamiłowanie do hazardu ojca Astrid. Czy dziewczynie uda się wygrać wyścig?
Spotkaliście się kiedyś z motywem mechanicznych koni w literaturze? Ja natrafiłam na nie po raz pierwszy i jestem oczarowana. Miałam w swoim życiu przygodę z jazdą konną, niezwykle cenię sobie te zwierzęta, ale czuję też przed nimi respekt. Czytając o tytanach, czułam strach. Nie wiem, czy zdecydowałabym się na to, by dosiąść któregoś z nich. Jestem ryzykantką, ale chyba nie znalazłabym w sobie na taką jazdę odwagi.
Historia, którą stworzyła Victoria Scott spodobała mi się bardziej od poprzedniego cyklu. Obgryzałam paznokcie, czekając niecierpliwie na dalszy bieg zdarzeń. Od momentu, gdy Astrid dostała się do grona dżokejów, nie byłam w stanie odłożyć książki na półkę. Musiałam dowiedzieć się, jak potoczy się ta historia. Autorka bardzo umiejętnie dawkowała napięcie. Pod koniec miotały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony przebierałam nóżkami, by dotrzeć do końca, z drugiej zaś nie chciałam rozstawać się z bohaterami.
Pokochałam tytana Astrid. Był niezwykły, inny niż wszystkie. Samą Astrid także polubiłam. Podziwiam jej upór i wolę walki. Miała tylko 17 lat, ale odwagi pozazdrościłby jej niejeden dorosły. W powieści pojawiają się także poboczni bohaterowie. Na szczęście autorka nie poświęciła im zbyt dużo uwagi, co moim zdaniem mogłoby wprowadzić niepotrzebne zamieszanie. Jakoś niespecjalnie miałam ochotę na to, by spędzić więcej czasu w domu Astrid i bliżej poznać jej rodzinę. Wolałam czytać o tytanach.
Kilka ostatnich stron siedziałam jak na szpilkach. Na końcu w moich oczach pojawiły się łzy. Nie potrafiłam czytać Tytanów bez emocji. Śmiałam się, płakałam, czułam strach i złość. Takie powieści lubię. One na długo pozostają w mojej pamięci. Bardzo chętnie zobaczyłabym ekranizację tej książki. Działoby się na ekranie.
To kawał dobrej fantastyki, którą śmiało mogę polecić innym czytelnikom. Rozejrzyjcie się za Tytanami, naprawdę warto.
Victoria Scott
Tytany
Wydawnictwo IUVI
Kraków 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu IUVI.
Motyw koni mechanicznych również u mnie nie spotykany jak dotąd. Jednak czuję porównanie do wcześniejszej serii autorki i trochę się tego obawiam... Ale kto wie? Może jak ją ujrzę w bibliotece to ją pożyczę? Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńPopieram! Książka naprawdę jest fantastyczna!
OdpowiedzUsuń