Strony

czwartek, 12 maja 2016

Mia Sheridan "Stinger. Żądło namiętności"

Nigdy wcześniej nie słyszałam o Mii Sheridan. Dopiero gdy dostałam jej książkę, Stinger do recenzji, postanowiłam znaleźć informacje o niej. To autorka poczytnych romansów. Powinniście w tym momencie zastanowić się, z jakiej paki Zaczytana, wielbicielka krwawych powieści, zabiera się za romanse. Już odpowiadam. Z ciekawości. Chciałam przekonać się, w jaki sposób autorka podejdzie do wątków erotycznych. I jak wyszło.

Poznajcie Grace Hamilton. To bardzo zorganizowana i zapracowana studentka prawa. Dziewczyna przyjeżdża do Las Vegas na Międzynarodowy Zjazd Studentów Prawa. Kiedy przybywa do hotelu, poznaje Carsona Stingera, heteroseksualnego aktora z filmów pornograficznych. Grace na początku nie dopuszcza do siebie myśli, że podnieca ją ktoś taki. Nie przypuszcza, że może wybuchnąć między nimi wulkan emocji. Jak będzie wyglądała znajomość dwójki tej osób? To będzie tylko zwykły romans, czy coś więcej?

Kiedy przeczytałam o tym, jak Grace i Carson się poznali, pokiwałam z politowaniem głową. Nie wiem, czy nad sobą, że czytam coś takiego, czy nad Grace, że zachwyca się kimś takim. Nie tknęłabym Carsona nawet kijem, wiedząc, czym on się zajmuje. Nie to, że konserwa jestem, ale gdy sobie pomyślę, że aktor z filmu porno miałby mnie dotknąć, czuję takie wewnętrzne „fuj”. Cieszcie się, że nie widzicie w tym momencie mojej miny. Aż mną trzęsie, gdy o tym myśleć. Na miejscu Grace uciekłabym w podskokach od kogoś takiego. Ona jednak tego nie zrobiła.

Przyznam szczerze, że bardzo niesłusznie oceniłam tę książkę. Pomyślałam, że to będzie powieść z cyklu: on ją lał po tyłku, ona chciała, ale się bała, seks dział się dniami i nocami i wszystkim było mokro, znaczy się wesoło. Mówię od razu, nic z tych rzeczy. Owszem, na kartach powieści pojawiają się wątki z seksem w tle, ale że tak powiem, nie biły czytelników po oczach. Było dość dużo szczegółów, o których pisać nie mogę, bo mój tekst mogą przeczytać niepełnoletnie osoby, ale w tym przypadku akurat mi to nie przeszkadzało. Powiem więcej, te opisy działały na moją wyobraźnię. Czułam istniejącą między bohaterami chemię. Cieszę się, że autorka była w stanie w taki sposób skonstruować te wątki. To świadczy o jej literackim kunszcie z najwyższej półki.

Stinger to nie jest płaska opowieść o płytkiej miłości okraszonej dużą ilością seksu. To zdecydowanie coś więcej. W żadnej książce tego typu nie znalazłam głębi i przesłania. Opisywana przeze mnie powieść to zmieniła. Wiecie co jeszcze mnie zaskoczyło? Przypisanie głównej roli aktorowi porno. Co prawda to wzbudzało we mnie wewnętrzne „fuj”, ale czegoś takiego w literaturze jeszcze nie było. W trakcie lektury zaczęłam zastanawiać się, co może czuć kobieta związana z kimś takim. Ja nie byłabym w stanie dać się dotknąć mężczyźnie, który zarabiałby na życie, uprawiając seks z kobietami przed kamerą.


Nie spodziewałam się, że ta powieść wywoła we mnie tyle sprzecznych emocji. Powiem więcej, jestem pełna podziwu dla autorki, która poruszyła w książce wątek handlu żywym towarem. Nie myślałam, że będzie czekać tu na mnie taka bomba. Nie myślałam, że tego typu literatura przypadnie mi do gustu. Jestem jednak nią oczarowana. Będę czekać na kolejną część cyklu z niecierpliwością. Polecam wam tę powieść. Nie będziecie rozczarowani. 

Mia Sheridan
Stinger. Żądło namiętności
Wydawnictwo Helion
Gliwice 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Helion.

2 komentarze:

  1. Myślę, że kiedyś mi się uda ją przeczytać, ale w pierwszej kolejności Bez słów. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, tyle tej Mii Sheridan wszędzie... wszystkie jej książki mnie interesują, chociaż te tytułu od tego wydawnictwa odstraszają. Ja mam na półce już Bez słów tej autorki :)

    Pozdrawiam, Insane z Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)