Strony

niedziela, 15 maja 2016

Jakub Ćwiek "Grimm City. Wilk!"

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, było sobie miasto Grimm ze specyficznymi mieszkańcami...

Witajcie w Grimm City, mieście położonym na brzuchu olbrzyma. Jest napędzane jego krwią i odłamkami węglowego serca. Zapomnijcie w tym miejscu o sprawiedliwości. To słowo dawno przestało istnieć w słowniku mieszkańców tego miasta. Oficer Wolf zostaje zamordowany we własnym domu, podczas gdy w Grimm City pojawia się nowa postać. Czy jesteście gotowi na to, by wyruszyć w podróż do tego miejsca? Jeśli tak, pakujcie walizki i ruszajcie w drogę. 

Przyznaję szczerze, że na początku miałam ogromne problemy z tą książką. Był nawet moment, że bałam się, że nie przeczytam jej do końca. Postanowiłam jednak zabrać ją ze sobą do Wiednia, gdzie spędziłam kilka ostatnich dni i klimaty delegacyjne pozwoliły mi wczuć się w klimat opowieści. Podejrzewam, że moje towarzystwo miało w tym swój udział, ale nie o tym chcę mówić.

Moja przygoda z twórczością Jakuba Ćwieka zaczęła się stosunkowo niedawno. Wciąż jeszcze poznaję tego autora. Czytając Grimm City, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przeniosłam się do Sin City. Dlaczego? Skorumpowani stróże prawa, ponura aura, przestępczość - mówi Wam to coś? Jeśli znacie komiksy Franka Millera, będziecie wiedzieli, o co mi chodzi. Dzień bez przestępstwa w Grimm City jest dniem straconym. Wojny gangów są na porządku dziennym. W środku całego zamieszania znajduje się Alfie, muzyk, któremu w życiu nie bardzo wyszło. Czy uda mu się wyplątać z tej kabały? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Nie myślałam, że nawiązując do baśni braci Grimm można stworzyć tak mroczny kryminał. W sumie nie wiedziałam, czego mogę się po tej książce spodziewać. Miasto grzechu w klimacie bajek? Mission impossible. Jednak nie dla Ćwieka. On z opowieści dla dzieci wyciągnął poszczególne fragmenty, by złożyć je w całość i przekazać w ręce czytelników kawał dobrej opowieści. Fani wojen gangów na pewno będą usatysfakcjonowani. Wiecie, co w tym wszystkim spodobało mi się najbardziej? Przeważnie tego typu powieści są naszpikowane przekleństwami. Jakub Ćwiek pokazał, że można stworzyć niegrzeczną historię bez rzucania mięsem na lewo i prawo. Jestem pod wrażeniem, ogromny szacun.

Po zakończeniu pozwalam sobie na snucie przypuszczeń, że ta książka stanowi otwarcie cyklu. Mam nadzieję, że nie mylę się w tej kwestii. Mimo moich początkowych oporów, z chęcią wybiorę się raz jeszcze do Grimm City. Polecam.

Jakub Ćwiek
Grimm City. Wilk!
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję
Wydawnictwu Sine Qua Non :)

2 komentarze:

  1. Coraz częściej widuję ta książkę, może się skuszę kiedyś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na Ćwieku się lekko przejechałam, jakoś za dużo w jego powieściach, jego własnych schematów, ale może jeszcze dam mu szansę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)