Stojąc przy ołtarzu ślubujemy ukochanej osobie miłość aż po sam grób. Myślimy, że nasza wspólna przyszłość będzie trwać jak najdłużej. Nie przyjmujemy, że pożegnamy męża czy żonę za kilka lat. Gert też liczyła na długie życie przy boku Marka. Los jednak chciał inaczej. Kobieta została młodą wdową.
Gert nie przypuszczała, że przyjdzie jej jeszcze umawiać się na randki. Etap motylków w brzuchu i zastanawiania się, jaka sukienka jest idealna na wyjście z niedawno poznanym mężczyzną na kolację, miała dawno za sobą. Kiedy Mark umarł, trudno było pogodzić się jej ze stratą. Czy kobiecie uda się odnaleźć nowego ukochanego? Czas na drugą rundę.
Ostatnimi czasy czytam coraz więcej powieści dla kobiet. Chyba zaczynam się starzeć. Przyznam szczerze, że dość niepewnie podeszłam do lektury tej książki. Myślałam, że będzie to lekkie czytadło, o którym szybko zapomnę. Nic z tych rzeczy.
Gert niedługo przed trzydziestką została wdową. Nie umiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Życie bez Marka ją przerastało. Kiedy czytałam o niej, przeszło mi przez myśl pytanie, jak ja zachowałabym się, gdyby zabrakło mojego męża. W momencie zalałam się łzami. W tak młodym wieku nie myśli się o śmierci. Śmierć ukochanego to jednak nie było jedyne zmartwienie, z którym musiała zmagać się Gert. Kobieta nie wiedziała bowiem, czy nadal należy do jego rodziny. Teściowie ją ignorowali. Zupełnie nie wiedziała, jak ma się zachować.
Autorka pokazuje czytelnikom, jak wygląda życie młodych wdów. Uświadamia, jak trudno jest rozpocząć wszystko od nowa. Tym bardziej, gdy ma się znajomych, którzy niby starają się pomóc, ale w sumie nie są w stanie tego zrobić, bo nigdy przez coś takiego nie przeszli. Zestawienie Gert i jej przyjaciółek pokazuje, jak kolosalna jest między nimi różnica. Są w tym samym wieku, ale ich podejście do życia jest diametralnie różne. Zwłaszcza w przypadku Eriki, która zachowuje się gorzej niż nastolatka.
To słodko-gorzka opowieść, z którą warto się zapoznać. Daje do myślenia. Momentami bawi, momentami wprawia w zadumę. Nie pozwala jednak o sobie zapomnieć. Patrząc na kobietę na okładce, niesłusznie oceniłam tę powieść jako czytadło, które szybko wyparuje z mojej pamięci. Czuję teraz wyrzuty sumienia. Polecam wszystkim czytelniczkom. Naprawdę warto.
Caren Lissner
Druga runda
Wydawnictwo HarperCollins Polska
Warszawa 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu HarperCollins :)
Aktualnie szukam książek o trochę innej treści, jakoś mnie natchnęło na thrillery czy kryminały. Nie mniej jednak powyższa lektura pewnie kiedyś również do mnie trafi :)
OdpowiedzUsuńMłode wdowy zwłaszcza kiedy małżeństwo było udane na pewno mają problemy z przestawieniem się na tryb singielki. Na książkę mam ochotę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym dać jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńJa już jestem po lekturze, ale moje odczucia są nieco inne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książko, miłości moja
Chętnie przeczytam, bo lubię słodko-gorzkie historie. Cieszę się, że nie jest to kolejne czytadło, tylko coś więcej.
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie ta książka ;)
OdpowiedzUsuńTrudny temat, który dotyczy wielu kobiet wokół nas. Z chęcią bym do tej książki zajrzała :)
OdpowiedzUsuńLubię takie miłe, proste obyczajówki :)
OdpowiedzUsuń