Swego czasu widziałam wiele pozytywnych recenzji tej książki na zaprzyjaźnionych blogach. Od długiego czasu chodziłam wokół niej i w końcu zdecydowałam się na lekturę. Jakie są moje wrażenia?
Alice i Gabriel budzą się w Central Parku na ławce. Poimprezowy kac? Nic z tych rzeczy. Mężczyzna i kobieta są sobie obcy, widzą się po raz pierwszy w życiu, ale jakimś cudem są ze sobą skuci kajdankami. Mało tego, na koszulce Alice znajdują się ślady krwi. To jednak nie wszystko. Obok nich leży pistolet, w którym nie ma jednego naboju. Co się stało? W jaki sposób znaleźli się w Ameryce, skoro poprzedniego wieczoru byli w różnych częściach Europy? Jakim cudem wplątali się w tę historię? Kto i dlaczego ich skuł?
Pierwsza moja myśl po przeczytaniu opisu - brzmi ciekawie, tego jeszcze nie było, ale ciekawa jestem, jak będzie z wykonaniem. Intryga zapowiadała się bardzo interesująco. Jakoś nie przypominam sobie ludzi skutych kajdankami w Central Parku, a Wy? Bałam się jednak nieco tego, czy to nie będzie zbyt przekombinowane. I jak wyszło? Całkiem nieźle. Szału może nie było, parę akcji było nieco naciąganych, ale książkę samą w sobie czytało się szybko i przyjemnie.
Zakwalifikowałam tę książkę jako thriller, ale teraz zastanawiam się, czy słusznie zrobiłam. Zbrodnia a i owszem, jest, lecz pojawiają się, przynajmniej w moim odczuciu, elementy powieści psychologicznej. Central Park to wędrówka wgłąb siebie. W trakcie lektury poznajemy bowiem historię Alice. To, o czym opowiada, pozwala zrozumieć jej zachowanie. Przyznam szczerze, że ta bohaterka mnie niesamowicie irytowała. Miałam ochotę trzepnąć ją w potylicę. Chyba nigdy się do niej nie przekonam. A jak sprawa wyglądała w przypadku Gabriela? Do niego żywiłam cieplejsze uczucia. Przynajmniej do czasu.
Zakończenie książki spuszcza czytelnikowi na głowę bombę. Czegoś takiego się nie spodziewałam i jestem usatysfakcjonowana. Autor wyprowadził mnie na manowce. Lubię taki element zaskoczenia pod koniec powieści. To duży plus. Parę rzeczy byłam w stanie przewidzieć, lecz to akurat mnie zaszokowało.
Jeżeli mnie pamięć nie myli, to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Podejrzewam, że nie ostatnie. Jeśli nie znacie Guillaume Musso, możecie spokojnie rozpocząć przygodę z nim właśnie od tej książki. Nie powinniście być rozczarowani.
Guillaume Musso
Central Park
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2015
Niestety, ale z Musso mi nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńOj tak! Ta powieść była jedną z jak narazie najlepszych, jakie miałam okazję przeczytać papierowych dzieci autora ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Guillaume Musso, ale tej jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńJa swoją przygodę z autorem dopiero zacznę właśnie od tej książki :) Mam wielką nadzieję,że również i mnie przypadnie do gustu. Pozdrowienia ;)
OdpowiedzUsuńLubię jak zakończenia są zaskakujące, o książce też czytałam wiele pozytywnych recenzji i mam ją w planach!
OdpowiedzUsuń