Z niektórymi książkami Stephena Kinga mam ogromny problem. Są takie, które czytam z zapartym tchem, ale zdarzają się wyjątki, przez które bardzo trudno mi przejść. Tak właśnie było z tą książką. Ale wszystko po kolei.
Clay Riddell jest autorem komiksów. Kiedy podpisuje umowę wydawniczą na kolejną książkę, w Bostonie rozpętuje się piekło. Na ulicach pojawiają się bełkoczący ludzie, którzy bez powodu rzucają się na siebie. To jednak nie wszystko. Samoloty spadają z nieba, a pojazdy wjeżdżają w ludzi i w budynki. Skąd wzięło się to szaleństwo? Napady agresji dotykają każdą osobę, która odbiera telefon komórkowy. Jak będzie wyglądało życie mieszkańców Bostonu? Kto stanie się kolejną ofiarą? Dlaczego komórki tak źle wpływają na użytkowników?
Na początku pisałam, że mam ogromne problemy z tą książką. Ja jej nie czytałam, lecz męczyłam się nad nią przez kilka dni. W sumie nie było tu nic oryginalnego, z czym nie spotkałabym się wcześniej. Wirus atakujący ludzi i zmieniający ich w bestie - coś takiego już grali. Walka o przetrwanie w świecie pełnym krwiożerczych zombie - znam to aż za dobrze.
Sama akcja nie powala na kolana. Bohaterowie próbują dostać się z punktu A do punktu B, próbując po drodze nie dać się zjeść. To tak w telegraficznym skrócie. Niby ta powieść to horror, ale trudno mi się z tym zgodzić. Parę razy przysnęłam w trakcie lektury. Komórka mnie nie parzyła ani nie ziębiła. Nawet nie była obrzydliwa, choć trupów akurat nie brakowało. Początek zapowiadał się całkiem nieźle, lecz im dalej w treść, tym czułam się bardziej rozczarowana. Czytając zakończenie, niemalże zgrzytałam zębami. Było słabe.
Bohaterowie w sumie niczym nie wyróżniają się spośród tłumu. Nie mają w sobie nic, co sprawiłoby, że zapamiętalibyśmy ich na dłużej. Brakuje im jaj. Znaleźli się w trudnej sytuacji, powinni bardziej zapadać czytelnikom w pamięć. Nic z tego. Kilka dni po lekturze nie pamiętam większości ich imion.
Jestem rozczarowana. Przyznam, że liczyłam na coś lepszego. Byłam ciekawa, w jaki sposób King podejdzie do dość wyeksploatowanego już tematu. Nie znalazłam tu nic nowego. Wiem, że opinie na temat Komórki są bardzo podzielone. Jedni się nad nią zachwycają, inni uważają, że to kicz, strata czasu i pieniędzy. Mnie zdecydowanie bliżej do tej drugiej grupy. Ta książka nie zostanie na długo w mojej pamięci.
Stephen King
Komórka
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2015
Już wiem, że mam omijać ten egzemplarz szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńJa aż tak się przy tej książce nie męczyłam, chociaż rzeczywiście jest dość słaba jak na Kinga.
OdpowiedzUsuńChyba polubię tę serię :D Jestem ogromnie ciekawa książek Kinga, a nie kojarzę wszystkich tytułów, więc będę wiedziała, co czytać, a co nie. Komórkę sobie odpuszczę, szkoda, że się zawiodłaś, może w przyszły piątek będzie lepiej :3
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Czytałam i tak średnio wypadła;)
OdpowiedzUsuńZupełnie się z tobą zgadzam, "Komórka" to najsłabsza książka Kinga jaką dotychczas przeczytałam.
OdpowiedzUsuń