Na początku chcę przeprosić za przerwę w cyklu. Wybaczcie mi, ale od paru tygodni żyję na walizkach. Praca w redakcji wymaga służbowych wyjazdów, dodatkowo mam na głowie przeprowadzkę i wesele. Istny kosmos. Nawet nie wiem, kiedy mijają mi dni. Mam nadzieję, że takich przerw będzie mniej, choć nie mogę tego obiecać. Wielkimi krokami zbliżają się najbardziej targowe miesiące w mojej pracy, co oznacza długie wyjazdy. Pewnie znów napiszę kilka notek na zapas i będą się publikowały automatycznie. Lubię swoją pracę, ale bywa naprawdę męcząca. Zachciało mi się bycia panią redaktor to mam. Pobudki w środku nocy, żeby zdążyć na samolot, wielogodzinne podróże z jednego miejsca na drugie, ale co ja się naoglądam to moje :) Dobra, dość o mnie, jeśli będziecie kiedyś chcieli posłuchać o tym, co robię, chętnie się z Wami podzielę wrażeniami, Tymczasem King na nas czeka.
Dzisiaj zapraszam Was do sklepiku z marzeniami. Leland Gaunt otwiera w Castle Rock nietypowy sklep. Można w nim kupić marzenia. Czy są drogie? To zależy, jak na to spojrzeć. Nie można ich kupić za pieniądze. Trzeba w zamian za spełnienie marzenia zrobić komuś psikusa. Wydaje się, że to nic strasznego, prawda? I tu się mylicie. Właściciel tego interesu zniewala bowiem dusze swoich klientów. Żadnemu z nich nie udało się uwolnić spod jego wpływu. Jedyną osobą, która nie poddaje się czarom Gaunta jest szeryf Pangborn. Czy uda mu się przywrócić spokój w Castle Rock? Czy mieszkańcom uda się wrócić do normalnego życia?
Już wspominałam o tym, że z Kingiem jest tak, że albo pisze genialne książki, albo nie do końca strawne historie. Sklepik z marzeniami zalicza się, przynajmniej moim zdaniem, do tej pierwszej grupy. Na początku nie dzieje się tu może zbyt wiele, ale akcja z każdą kolejną stroną przyspiesza i robi się coraz goręcej. Niewinne psikusy wymykają się w końcu spod kontroli i Castle Rock staje się niebezpiecznym miejscem. Lepiej uciekać stamtąd póki jeszcze się da.
King pokazuje, do czego zdolni są ludzie, by zdobyć i zatrzymać upragnioną rzecz. Uświadamia nam, jak łatwo można manipulować człowiekiem. Czytając książkę, miałam świadomość, że to wymyślona historia, ale i tak czułam na plecach ciarki. Kilkanaście ostatnich stron wcisnęło mnie w fotel. Autorowi udało się utrzymać zbudowane wcześniej napięcie, za co należy mu się ogromny szacunek.
Kim właściwie jest Leland Gaunt? Nie myślcie, że Wam to zdradzę, ale powiem tylko tyle, że nie chcielibyście robić z nim interesów. Nie za tę cenę. Owszem, był szarmancki, łatwo schlebiał sobie innych ludzi, lecz miał w tym swój cel. W życiu nie ma nic za darmo.
Myślę, że Sklepik z marzeniami to jedna z tych książek, od których warto zacząć przygodę z Kingiem. Kawał naprawdę dobrej powieści. Nie jest przegadana, trzyma w napięciu do ostatnich stron i wciska w fotel. Czy można więcej chcieć od powieści mistrza grozy?
Stephen King
Sklepik z marzeniami
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2014
Też zauważyłam nierówności w książkach Kinga i cieszy mnie przyporządkowanie tej pozycji do "lepszej" części jego twórczości. Przeczytam z chęcią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale poszukam w bibliotece :)
OdpowiedzUsuń