Strony

sobota, 9 kwietnia 2016

Jerzy Majewski "Czarny mercedes"

Jerzy Majewski z pochodzenia jest lwowiakiem. Nakręcił wiele kultowych polskich filmów. Na naszym rynku wydawniczym pojawiło się też kilka jego powieści, m.in. Mała matura, a także Czarny mercedes, o którym chcę opowiedzieć. Pozwólcie, że przeniesiemy się w czasie do XX wieku, gdy Polska była uwięziona pod niemiecką okupacją.

Nadkomisarz Rafał Król otrzymuje zadanie – musi rozwikłać zagadkę śmierci pewnej kobiety. Według kenkarty, która została przy niej odnaleziona, jest to Krystyna Holzer. Jak się okazuje, tożsamość denatki jest inna. To ukrywana przez Polaka – spolonizowanego Saksończyka w piątym pokoleniu – mecenasa Karola Holzera Żydówka, która przed wybuchem wojny była jego studentką. Kto stoi za jej śmiercią? Jakie tajemnice skrywają bohaterowie? Dowiecie się tego, jeśli zdecydujecie się na podróż w czasie do Warszawy i Lwowa.

Akcja powieści rozwija się dość powoli, ale to nie jest jej wada, wręcz przeciwnie. Jerzy Majewski idealnie wprowadza nas w klimat wojennych czasów. Bohaterowie zostają przedstawieni stopniowo. Na początku wiemy o nich niewiele. Ich przeszłość poznajemy w miarę upływu lektury. Takie dawkowanie informacji to dobry pomysł. Nie zostajemy nimi zasypani od razu i jesteśmy w stanie je zapamiętać.

Nieco obawiałam się tego, że intryga będzie dla mnie zbyt prosta do odkrycia. Na szczęście autorowi udało się kilka razy wyprowadzić mnie w manowce. Lubię być zwodzona. Nie ma nic gorszego od przewidywalnego zakończenia. Nie spodziewałam się pod koniec takiej bomby. Nie myślałam, że ta historia tak się rozwiąże.

Zżyłam się z ofiarą. Polubiłam ją od pierwszej chwili, gdy tylko pojawiła się na kartach powieści i choć wiedziałam z opisu książki, że umrze, było mi przykro, kiedy odnaleziono jej ciało. Nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Cieszę się, że jej śmierć nie przeszła bez echa. Nie zdradzę, jak wyglądało śledztwo, ale powiem tyle, że sprawiedliwości stało się zadość.

Powieści, których akcja rozgrywa się w czasach wojny, mają specyficzny klimat. Są mroczne, sprawiają, że na ramionach pojawia się gęsia skórka, jednak sama walka z wrogiem schodzi w nich na dalszy plan. W Czarnym mercedesie nie zapomniano mimo to o dyskryminacji Żydów i o tym, że ginęli w obozach koncentracyjnych ze względu na pochodzenie.

Co prawda krew nie spływała ulicami i nie było tu ciemno od trupów, ale powieść przypadła mi do gustu. Swoją zasługę miały w tym tajemnice z przeszłości bohaterów. One dodały Czarnemu mercedesowi pikanterii. Tytuł książki też nie jest przypadkowy. Skąd się wziął? Na mnie nie patrzcie, wiem, ale wam tego nie powiem. Musicie dowiedzieć się tego sami.

Na okładce powieści znajduje się informacja, że jej autor przeniesie swoją powieść na duży ekran. Z miłą chęcią zobaczę ekranizację tej książki. Jeśli Jerzy Majewski utrzyma opowieść w tej konwencji, w jakiej ją poznałam, to będzie istny kinowy majstersztyk. Jestem o tym w ciemno przekonana.


Kto powinien sięgnąć po Czarnego mercedesa? Fani powieści z historią w tle, którzy lubią czytać o kryminalnych zagadkach. Ostrzegam tylko, że nie możecie liczyć raczej na szybkie zwroty akcji. To nie ten typ literatury. Tu liczą się przede wszystkim tajemnice bohaterów i wojenny klimat. Jeżeli nazwisko Jerzego Majewskiego nie jest wam obce – sięgnijcie po tę powieść, na pewno wam się spodoba.

Jerzy Majewski
Czarny mercedes
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2016

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Marginesy.

1 komentarz:

  1. Bardzo mnie zainteresowała ta książka, chętnie ją przeczytam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)