Nie do końca wiem, co podkusiło mnie, żeby sięgnąć po tę
książkę. Słowa „opowieść o miłości” działają na mnie raczej odstraszająco.
Wolę, gdy w powieściach sporo się dzieje, a ulice spływają krwią. Jakie są moje
wrażenia po lekturze Słodyczy zapomnienia?
Poznajcie Hope. To trzydziestosześcioletnia kobieta,
rozwódka, matka dwunastoletniej Annie. Mieszka w niewielkim miasteczku
letniskowym na Cape Code. Prowadzi rodzinną cukiernię, którą przed laty
założyła jej babcia, Rose. Nie czuje się dobrze w swojej skórze. Czuje, że
zmarnowała swoje życie. Pewnego wieczoru Rose prosi wnuczkę, by dowiedziała
się, co stało się z rodziną, o której nigdy wcześniej nie wspominała. Hope
odkrywa dramatyczne losy babci. Okazuje się bowiem, że kobieta została zmuszona
do ucieczki z Francji. Cudem udało jej się uniknąć śmierci w obozie
koncentracyjnym. Chcecie dowiedzieć się, co się stało? Musicie zatem przeczytać
Słodycz zapomnienia, ja już nic
więcej nie zdradzę.
Na początku myślałam, że trudno będzie mi dotrzeć do końca
tej opowieści. Historie o rozwódkach, które mają problem z nastoletnimi
dziećmi, to nie jest to, co Zaczytana lubi najbardziej. Ta książka jednak
przypadła mi do gustu. Nie umiałam odłożyć Słodyczy
zapomnienia na półkę. Spędziłam z nią bardzo udany wieczór.
Hope to kobieta, która uwielbia się nad sobą użalać. Uważa,
że jest stara, nie radzi sobie z wychowaniem córki, nikt jej nie kocha. Ogólnie
rzecz biorąc, jedno wielkie, chodzące nieszczęście. Na początku strasznie mnie
irytowała, ale dość szybko znalazłyśmy wspólny język. Byłam bardzo ciekawa, co
kryje się w przeszłości Rose. Nie podejrzewałam, że staruszka aż tyle rzeczy
ukrywała przed swoimi bliskimi. Gdy dowiedziałam się, jak wyglądało jej życie,
wzruszyłam się. Kilka ostatnich stron książki czytałam ze łzami w oczach.
Kristin Harmel przeszła samą siebie. Stworzyła niezwykle emocjonującą opowieść.
Na pewno szybko o niej nie zapomnę.
Rose weszła w dorosłe życie, gdy wybuchła II wojna światowa.
Nie było jej łatwo, groziła jej śmierć. na początku oceniałam to, co zrobiła,
ale zrozumiałam, że nie mam do tego prawa. Nie wiem, jak zachowałabym się na
jej miejscu. Takich kobiet jak ona było więcej. Nie każda miała odwagę, by o
tym opowiedzieć. Rose doszła jednak do wniosku, że jej wnuczka powinna znać
prawdę, żeby nie popełnić błędów swojej babci. Pewnie jesteście ciekawi, co
wydarzyło się podczas II wojny światowej. Wciąż nie zmieniłam w tej kwestii
zdania, musicie dowiedzieć się tego sami. Mogę zdradzić tylko jedno. Osoby, które
lubią przygotowywać słodkie przekąski, znajdą tu coś dla siebie.
Niezwykle cenię sobie książki, które działają na moje
emocje. Ta właśnie taka była. Siedziałam przy niej zalana łzami. To chyba
najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać Słodyczy
zapomnienia. Z czystym sercem mogę polecić tę powieść wszystkim kobietom.
Myślę, że najlepiej w tej lekturze odnajdą się dojrzałe czytelniczki. Nie wiem,
czy spodoba się ona nastolatkom. Nie chcę tu nikogo dyskryminować, ale do tej
książki trzeba dorosnąć. Nie wiem, czy dokończyłabym ją, gdybym miała naście
lat. Podejrzewam, że rzuciłabym ją w kąt. Polecam czytelniczkom interesującym
się wojennymi losami kobiet. Gwarantuję wam, że nie pożałujecie ani jednej
chwili, którą spędzicie nad tą powieściom. Cieszę się, że pojawiła się na
naszym rynku wydawniczym i zachęcam do zapoznania się z nią.
Kristin Harmel
Słodycz zapomnienia
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Świat Książki