Strony

sobota, 19 marca 2016

Francine Pose "Klub Kameleona. Paryż 1932"

Pozwólcie, że opowiem wam o książce, dzięki której przeniesiemy się w miejscu i czasie.

Paryż, lata 20. XX wieku
Witajcie w miejscu, które spowija papierosowy dym. Niemal zewsząd bije po oczach seksualna swoboda.  W powietrzu wisi aura zapaści gospodarczej oraz widmo nazizmu. Paryski Klub Kameleona to miejsce, w którym każdy może poczuć się sobą. Bez względu na płeć, wiek czy orientację seksualną. Jednym ze stałych gości jest transseksualna sportsmenka i kierowca rajdowy – Louisianne Villard. Kobieta wzbudza skrajne emocje. Jedni ją podziwiają, inni nienawidzą. Lou rozpaczliwie poszukuje miłości i akceptacji, jednak nie ma szczęścia. Jest nieustannie odtrącana przez znajdujących się wokół niej ludzi. Chociaż uważa się za patriotkę, nie może liczyć na przychylność władz państwowych. Jest przez nie szykanowana. To sprawia, że kobieta postanawia sprzeciwić się przeciwko tym, którzy nią pomiatali. Przechodzi na stronę Gestapo i zostaje agentką. Francine Pose opowiada jej historię, starając się odkryć, jaka jest natura zła i skąd ono się bierze.

W tej powieści pojawia się kilku narratorów z różnych stron świata. Każdy opowiada swoją wersję historii. Robi to w wyjątkowy sposób. W centrum opowieści pozostaje jednak Lou. Kobieta poniżana przez wszystkich od samego początku. Rodzice byli zawiedzeni tym, że urodziła im się córka. Liczyli na syna, dziedzica. Życie jej nie oszczędzało. W końcu Louisianne przeszła na stronę wroga. Dostała się w szeregi Gestapo, gdzie zmienia się w potwora, który nie zna litości. Torturuje więźniów, nie oszczędzając nawet osób, które widywała w Klubie Kameleona.

Przez nagromadzenie narratorów historia momentami może nieco się dłużyć. Nie uważam jednak, że czytając ją, straciłam czas. Średnio przepadam za powieściami, w których autorzy poruszają kwestie związane z psychiką człowieka i zastanawiają się, co takiego stało się, że przeszedł on na ciemną stronę mocy. Klub Kameleona jednak przypadł mi do gustu. Nie wiem do tej pory, jakie uczucia żywię wobec Lou, ale zdecydowanie najbliżej mi do litości. Kobieta desperacko szukała miłości i akceptacji, a wciąż była odtrącana, zdradzana i niekochana. Jedyne, co dostała od życia, to porządny kopniak.

Nie jest to łatwa książka. Przewija się przez nią wiele wątków i trzeba się mocno nad nią skupić, by niczego nie ominąć. Sporo się dzieje. Dowiadujemy się, dlaczego jazz uznano za muzykę spiskujących Żydów. Poznajemy bardzo wiarygodny obraz Paryża, w którym czuje się wiszącą w powietrzu wojnę. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam. To naprawdę literatura z górnej półki.

Nie sądzę, by po Klub Kameleona powinny sięgnąć niepełnoletnie osoby. Pojawiają się wątki dozwolone od lat 18. Ale nie tylko dlatego. Autorka porusza kwestie, których czytelnicy młodsi ode mnie mogą nie zrozumieć. Podejrzewam, że gdybym dostała tę książkę do ręki 10 lat temu, odłożyłabym ją dość szybko na bok. Uznałabym ją za nudną i spisałabym na straty. Mając pewną wiedzę, rozumiałam, co Francine Pose ma mi do przekazania.

Każdy element ma w tej powieści znaczenie. Żaden z bohaterów nie pojawił się na jej kartach przez przypadek. Wszystko było dokładnie przemyślane. Wybór okładki też. Swoją drogą, wiecie kto się na niej znajduje? Ja przyznam, że wcześniej nie widziałam tego zdjęcia i gdy dowiedziałam się, co przedstawia, byłam w szoku.

Francine Pose
Klub Kameleona. Paryż 1932
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu W.A.B.

2 komentarze:

  1. Za tym na pewno nie będe się rozglądać, ale za tym, co będzie niebawem na pewno!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie z kolei ciekawi natura zła- być może sięgnę kiedyś po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)