Wybaczcie mi brak zeszłotygodniowej poniedziałkowej notki, ale sprawy służbowe wygnały mnie do Niemiec i nie miałam dostępu do komputera. Dokąd tym razem zabierze nas cykl ze zbrodnią w tle?
Początek lat 80. Jedenastoletnia Mariana odnajduje swojego ojca, który został zamordowany i przywiązany do jednego z koni na drewnianej karuzeli. Mężczyzna został zastrzelony. Policja jednak nie potrafi odnaleźć jego mordercy. Mija trzydzieści lat. Mariana nadal mieszka w tym samym miejscu. Prowadzi rodzinny sklep z zabytkowymi lalkami. Jej spokojne życie zaburza pojawienie się Amerykanina Amnona Glodsteina. Ta sytuacja spowoduje lawinę nieprzewidywalnych wydarzeń. Mariana będzie musiała zmierzyć się z przeszłością.
Mam ogromny problem z ocenieniem tej książki. W sumie nie wiem, do jakiego gatunku mogę ją przyporządkować. To raczej powieść psychologiczna niż thriller. W aurze powieści było coś, co mnie przerażało. Boję się starych lalek, one mają przeważnie przerażające twarze. Tak właśnie wyobrażałam sobie to, co sprzedawała Mariana. Brakowało mi tylko muzyki z pozytywki.
Akcja toczy się dość powoli. Wiele rzeczy kręci się wokół karuzeli. Ona też napawała mnie lękiem. Sporo tu tajemnic. W sumie nie wiem, czy był chociaż jeden krystalicznie czysty bohater, który nie miałby czegoś za uszami.
Było mi trudno przebrnąć przez Córki marionetek. Zdarzało się sporo dość ciężkich w odbiorze scen. Nie wiem, kto zawinił - autorka czy tłumacz. Niemniej jednak nie żałuję, że dotarłam do końca. Zakończenie mnie nieco zaskoczyło. Nie spodziewałam się tego. To specyficzna książka. Nie każdy będzie w stanie ją przeczytać. Nawet nie wiem, komu mogę ją polecić. Jeśli lubicie mroczne klimaty i specyficzne marionetki - możecie spróbować zapoznać się z tą lekturą.
Maria Ernestam
Córki Marionetek
Wydawnictwo Czwarta Strona
Poznań 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)