Strony

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #44 Piotr Pytlakowski "Mój agent MASA"

Jakiś czas temu we wszystkich księgarniach widziałam wysyp książek o Masie. Na pewno o nim słyszeliście. Jeśli nie, krótko przedstawię jego postać. Jarosław Sokołowski, bo tak brzmią jego prawdziwe imię i nazwisko, był przestępcą, gangsterem, który jest świadkiem koronnym. Niegdyś był wielką szychą w gangu pruszkowskim. Swój pseudonim zawdzięcza masie ciała. W 1999 roku zatrzymano go za wymuszenie rozbójnicze. W czerwcu 2000 roku zaczął współpracować z prokuraturą. Jego zeznania posłały za kratki kilku dawnych kolegów. Historię dotyczącą tego, co się tam stało, opowiada teraz Piotr Wróbel, który współpracował z Masą.

Ten policjant wyjaśnia, w jaki sposób udało mu się pozyskać przychylność Masy. Początki ich współpracy nie należały do najłatwiejszych. Zresztą, cała ich wspólna droga była dość kręta. Piotr Wróbel uważa, że Masa nigdy nie powinien uzyskać statusu świadka koronnego. Według niego nie można takim mianem określić człowieka, który kierował grupą przestępczą. Policjant pokazuje, do czego posunął się gangster, by wywinąć się z rąk organów ścigania. Czy historia opowiedziana przez Masę była prawdziwa? Co czuje policjant, który musiał odejść ze służby przez zeznania przestępcy? Czy ma do niego żal o to, że już od 15 lat ciąga się po sądach, przed którymi stara się udowodnić swoją niewinność? Chcecie poznać odpowiedź na te pytania – sięgnijcie zatem po książkę Mój agent MASA.

Ta publikacja to wywiad. Piotr Wróbel odpowiada na pytania Piotra Pytlakowskiego – dziennikarza śledczego, który niejedno o mafii widział i słyszał. Zresztą publicysta wspomina o tym w tej książce. Przyznaje też, że zna Masę. Trudno, żeby było inaczej. Jego pytania są konkretne. Nie szuka taniej sensacji. Zależy mu na poznaniu prawdy o tym, co właściwie stało się kilkanaście lat temu z gangiem pruszkowskim. Do swojej pracy podchodzi w fachowy sposób. Nikogo nie ocenia. Stara się po prostu zrozumieć, jakie pobudki kierowały poszczególnymi bohaterami tego dramatu.

Całość jest podzielona na kilka rozdziałów. To zdecydowanie ułatwiło lekturę. Wszystko jest ułożone w chronologiczny sposób, panuje porządek. Pytlakowski  skupia się nie tylko na samej relacji policjanta i Masy. Interesuje go przebieg całej służby Piotra Wróbla, a także to, jak jego rodzina zareagowała na to, co się stało. Mojego agenta MASĘ czytało mi się jak dobrą powieść sensacyjną. Spędziłam z tą publikacją bardzo miły wieczór i nie żałuję ani jednej chwili poświęconej na lekturę.
Piotr Wróbel zdradza też tajniki przeprowadzanych akcji. Kojarzycie ten motyw: policjanci wyważają drzwi, krzyczą, wymachują bronią, przeklinają i w końcu dopadają ukrywającego się przestępcę. Widzieliście to pewnie w wielu filmach. Były policjant mówi, dlaczego właśnie w taki sposób to wszystko się dzieje, dlaczego policjanci nie pukają kulturalnie do drzwi, przepraszając za najście. Tak, to są emocje, ale nie tylko o to w tym chodzi. Chcecie wiedzieć więcej? Przeczytajcie zatem książkę, ja już nic nie zdradzę.

To prawdziwa gratka dla osób, które interesują się sprawą Masy. Tacy czytelnicy będą siedzieć nad Moim agentem MASĄ z wypiekami na twarzy, czekając niecierpliwie na dalszy rozwój zdarzeń. Wróbel przyznaje, że nie zdradziłby nigdy personaliów swojego informatora, gdyby nie to, że on sam zaczął bardzo chętnie opowiadać o tym, czego dokonał. Kawał dobrej lektury. Polecam wszystkim gorąco. Nie będziecie się nudzić.

Piotr Pytlakowski
Mój agent MASA
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2015

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Domowi Wydawniczemu REBIS.

2 komentarze:

  1. Niestety, tym razem ta książka nie dla mnie. A tak apropo dziś widziałam jakąś właśnie typu MASA bo ten wyraz wbił mi się do głowy.

    Pozdrawiam,
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)